Panie Dyrektorze, Zespół Szkół Rzemiosła i Przedsiębiorczości im. Jana Kilińskiego założyli de facto lubelscy rzemieślnicy i przedsiębiorcy w latach 90. ubiegłego wieku. Czy to znaczy, że już wtedy mieli kłopot ze znalezieniem fachowców do pracy?
Dokładnie tak było. Lata 90. były okresem prawdziwego boomu gospodarczego. Na rynku pojawiło się wiele nowych inicjatyw gospodarczych. Z czasem, zwłaszcza po wprowadzeniu reformy edukacyjnej, kiedy to młodzi ludzie zaczęli wybierać raczej licea ogólnokształcące i studia niż szkoły zawodowe, te wszystkie firmy zaczęły odczuwać braki kadrowe. Dziś ten problem jest jeszcze bardziej palący. Niedawno Agnieszka Gąsior-Mazur, prezes Lubelskiego Klubu Biznesu, powiedziała mi, że wszyscy należący do stowarzyszenia pracodawcy, a jest ich około 250, usilnie i bezskutecznie poszukują pracowników. Chcą się rozwijać, uruchamiać nowe linie produkcyjne, ale... nie mają kogo przy nich postawić.
W 1993 roku lubelscy przedsiębiorcy zrzeszeni w Izbie Rzemiosła i Przedsiębiorczości postanowili, że niejako sami będą kształcić swoich przyszłych pracowników i utworzyli Średnią Rzemieślniczą Szkołę Zawodową proponując kształcenie w tak egzotycznym dzisiaj zawodzie, jakim jest kowal artystyczny czy grawer.
Nie od razu zaczęło się od dzisiejszych 22 zawodów...
Szkoła rozwijała się stopniowo, w miarę uzupełniania kadry nauczycielskiej, a przede wszystkim zasobów lokalowych, bo zabytkową kamienicę, w której się mieści, wciąż zamieszkują dawni lokatorzy. Również z tej przyczyny postanowiono rozbudowywać szkołę, żeby zwiększyć powierzchnię, którą można przekazać uczniom. Dzięki temu dziś możemy kształcić w 22 zawodach w szkole branżowej, a od września 2017 roku w naszym zespole działa też technikum. Obecnie jest to jedna klasa kształcąca w dwóch zawodach: technik informatyk oraz technik usług fryzjerskich, a od nowego roku zamierzamy utworzyć kolejną lub nawet dwie klasy.
Za naukę w szkole nie trzeba płacić?
Nie trzeba. Jesteśmy szkoła publiczną, jak każda inna szkoła publiczna dostająca dotację. Natomiast technikum jest szkołą niepubliczną na prawach publicznej. To również nie wiąże się z obciążeniami finansowymi dla uczniów, różnica polega raczej na rozwiązaniach dydaktycznych.
Czy młodzież chętniej przychodzi dziś do szkół branżowych niż wcześniej do zawodowych?
To jeszcze się okaże, bo szkoła branżowa zastąpiła zawodową dopiero we wrześniu tego roku. Myślę jednak, że zmiana nazwy to dobre posunięcie marketingowe. Niestety, błędna polityka edukacyjna i wieloletnie zaniedbania sprawiły, że szkoły zawodowe dźwigają niezasłużone brzemię placówek gorszej jakości i obawiam się, że na zmianę tej musimy długo poczekać, choć pojawiają się „jaskółki” pozwalające optymistycznie spoglądać w przyszłość. Powoli zauważam coraz większe zainteresowanie szkolnictwem zawodowym, także ze strony władz centralnych i samorządowych. Ba, powiedziałbym nawet, że zapanowała na nie moda. Politycy i samorządowcy organizują konferencje prasowe, udzielają wywiadów... Zaletą tego zjawiska jest to, że wreszcie znalazły się pieniądze na szkolnictwo zawodowe, więc mam nadzieję, że to trwała tendencja, która przyniesie dobre efekty.
Za trzy lata, kiedy pierwsi absolwenci będą opuszczać szkoły branżowe, okaże się, czy uczniów przybywa, ale w naszej szkole już w ubiegłym roku, mimo niżu demograficznego, nabór był rekordowy – do pierwszych klas przyjęliśmy ponad 130 uczniów. Nie miałbym nic przeciwko temu, żeby w kolejnych latach bić następne rekordy.
Na wszystkich tych konferencjach dużo mówi się o dualnym systemie kształcenia, w którym kształci też ZSRiP. Jakie korzyści daje taki system uczniom?
System jest wzorowany na niemieckim, praktykowanym przez tamtejszych rzemieślników od wielu lat. Przede wszystkim kładzie duży nacisk na praktyczną naukę zawodu w relacji mistrz – uczeń (czyli dziś: pracodawca lub specjalista zatrudniony w jego firmie – uczeń).
W naszej szkole tylko część teoretyczna nauki zawodu odbywa się w szkolnych klasach. Ponadto, w tych zawodach, w których jest to wymagane, uczniowie jeżdżą do ośrodków działających w całej Polsce na odpowiednie kursy doszkalające. Zajęcia praktyczne uczniowie od pierwszej klasy odbywają u pracodawców, zatrudnieni jako młodociani pracownicy. To ważne, bo jesteśmy jedyną w Lublinie szkołą rzemieślniczą, a takie szkoły mają ogromny atut – nauka kończy się u nas egzaminem czeladniczym, potwierdzonym dyplomem, do którego dołączony jest dokument Europass, czyli tzw. „europejski paszport umiejętności”, uznawany w całej Unii Europejskiej. Jednak warunkiem przystąpienia do egzaminu czeladniczego jest udokumentowany co najmniej trzyletni okres pracy. Nie zastępują tego praktyki, jakie odbywają się w innych szkołach w oparciu o umowę między szkołą a przedsiębiorcą. Nasi uczniowie podpisują umowy bezpośrednio z pracodawcami (oczywiście wraz z młodocianym pracownikiem umowę podpisuje jego opiekun prawny) i czas przepracowany na podstawie takiej umowy liczy się do stażu wymaganego do przystąpienia do egzaminu czeladniczego. Co więcej, młodzi pracownicy dostają za swoją pracę pieniądze – płaci im pracodawca. To nie są może duże kwoty, ale własne, i w dodatku zarobione własnymi rękami. Ponadto (choć pewnie dla większość z nich brzmi to jak perspektywa lat świetlnych) przepracowane w ramach nauki lata liczą się także do stażu emerytalnego jako lata składkowe.
Taki sposób nauki pozwala nam również kształcić w tzw. systemie wielozawodowym, polegającym na tym, że w jednej klasie może być realizowana nauka kilku zawodów.
A jakie korzyści system dualny daje pracodawcom zatrudniającym Państwa uczniów?
Po pierwsze, pracodawca zatrudniający ucznia szkoły branżowej po trzech latach otrzymuje refundację kosztów kształcenia, jeżeli uczeń zda egzamin czeladniczy. Obecnie jest to kwota około 8 tys. zł na osobę. Oczywiście trzeba pamiętać, że pracownik młodociany jest pod szczególną ochroną i obowiązują go nieco inne przepisy niż dorosłych. Są także branże „wysokokosztowe”, gdzie ewentualny przestój w pracy czy zepsucie materiału przez ucznia może być zbyt drogie, żeby refundacja wystarczyła na pokrycie strat. Niemcy, którym zawdzięczamy system dualny, wyliczyli, że przez pierwsze 1,5 roku pracodawca dokłada albo nie ma zysku z pracy młodocianego. Zysk pojawia się dopiero w drugim-trzecim roku nauki. I nie chodzi nawet o pieniądze, ale o to, że taki pracownik może już pracować praktycznie sam. Oczywiście mistrz nadal czuwa nad pracą ucznia, ale nie musi mu już wszystkiego pokazywać, bo młody pracownik jest już na tyle odpowiedzialny, że daje sobie radę.
Ale z pewnością największą korzyścią dla współpracujących z naszą szkołą pracodawców jest to, że w czasach, kiedy wielu przedsiębiorców ma ogromne kłopoty ze znalezieniem fachowej kadry, oni mają szansę niejako od podstaw „wychować” sobie pracownika, który po skończeniu szkoły będzie solidnym, lojalnym fachowcem. Dlatego cieszę się, że odbywa się wiele konferencji uświadamiające pracodawcom korzyści płynące z zatrudniania młodocianego i problemy, jakie się z tym wiążą. My też je organizujemy, ale, mówiąc szczerze, ja w tym systemie widzę więcej plusów niż minusów.
W marcu odbyły się w Lublinie I Młodzieżowy Festiwal Rzemiosła i XXI Mistrzostwa Fryzjerstwa, a podczas Targów Edukacyjnych na stoisku ZSRiP można było m.in. samemu coś ugotować lub upiec rogalik. To część przygotowania do zawodu, czy czysta promocja?
Jedno i drugie. Podczas takich pokazów uczniowie mają okazję pochwalić się szerszej „publiczności” swoimi umiejętnościami, a jednocześnie przekonać się, jak naprawdę będzie wyglądał ich zawód. W naszej szkole cały czas coś się dzieje. Uczniowie są bardzo aktywni: zdobywają nagrody w prestiżowych konkursach, biorą udział w programie Erasmus... Ostatnio jeden z nich zdobył drugie miejsce w wojewódzkim konkursie na najlepszego ucznia w zawodzie kucharz i 23 kwietnia jedzie reprezentować Lubelszczyznę na turnieju ogólnopolskim. Takie imprezy to także doskonała okazja, żeby się tym wszystkim pochwalić, zaprezentować ofertę naszej szkoły, a przy okazji przekonać przychodzących tam młodych ludzi, że warto wybrać solidny zawód na przyszłość.
Kolejną okazją do tego będą dni otwarte, które organizujemy już wkrótce. Zaprezentujemy wtedy ofertę edukacyjną kształcenia we wszystkich zawodach, jakie prowadzimy. Będzie też można zwiedzić wszystkie pracownie, m.in. bardzo nowoczesne, multimedialne pracownie: językową i komputerową (szkoła bierze udział w projektach unijnych wspierających szkolnictwo zawodowe, dzięki czemu mamy szansę na dalsze doposażanie pracowni). Będzie też gra edukacyjna z nagrodami, a więc również okazja do zabawy. Zapraszam. Najbliższe dni otwarte już 9 kwietnia, kolejne – 10 maja.
na zdjęciu głównym: inauguracja roku szkolnego 2017/2018 w ZSRiP im. J. Kilińskiego; obok dyrektora Jerzego Wójcika (stoi w środku) Anna Augustyniak, sekretarz województwa lubelskiego i Zbigniew Marchwiak, prezes Izby Rzemiosła i Przedsiębiorczości w Lublinie; po drugiej stronie Magdalena Zabłocka, specjalista izby ds. oświatowo-prawnych; zdjęcia: ZSRiP im. J. Kilińskiego, Izba Rzemiosła i Przedsiębiorczości
Zespół Szkół Rzemiosła i Przedsiębiorczości im. Jana Kilińskiego mieszczący się przy ul. Chopina 28 w Lublinie jest szkołą publiczną prowadzoną przez Izbę Rzemiosła i Przedsiębiorczości w Lublinie. Nauka w szkole jest bezpłatna. Osoby w gorszej sytuacji materialnej mogą otrzymać stypendium szkolne lub zasiłek, uczniowie otrzymują też stypendium naukowe za wysokie wyniki w nauce. Szkoła kształci w 22 zawodach w Branżowej Szkole Rzemieślniczej I stopnia oraz w Rzemieślniczym Technikum Wielozawodowym im. J. Kilińskiego. Nauka zawodu odbywa się w systemie dualnym, zwanym też dwutorowym. Polega on na tym, że uczniowie przez kilka dni w tygodniu przyswajają sobie wiedzę teoretyczną w szkole (w ZSRiP są to 3 dni w klasach 1-2 oraz 2 dni w klasie 3), a praktyczną naukę swojego przyszłego zawodu odbywają w warunkach realnej pracy w zakładach współpracujących ze szkołą (2 dni w klasach 1-2 oraz 3 dni w klasie 3). ZSRiP współpracuje z ponad 100 zakładami usługowymi i rzemieślniczymi w Lublinie i województwie lubelskim. Nauka w szkole branżowej kończy się egzaminem potwierdzającym kwalifikacje w zawodzie (dla zawodu sprzedawca) lub egzaminem czeladniczym. W trakcie nauki w technikum uczeń zdaje 2 egzaminy zawodowe oraz egzamin maturalny. Ponadto szkoła oferuje naukę 2 języków obcych (angielskiego i niemieckiego) oraz dodatkowe zajęcia rozwijające umiejętności zawodowe, uzdolnienia i zainteresowania uczniów. Przyszli mechanicy i elektromechanicy samochodowi mogą także bezpłatnie zrobić kurs na prawo jazdy. Współpraca z OHP oraz Izbą Rzemiosła i Przedsiębiorczości umożliwia młodzieży wyjazdy w ramach projektów unijnych na staże zagraniczne zakończone otrzymaniem certyfikatów.
Absolwenci szkoły branżowej mają możliwość kontynuowania nauki w Liceum Ogólnokształcącym Zaocznym dla Dorosłych. Zdobywanie zawodu nikomu nie zamyka drogi do kariery naukowej – twierdzi znajomy dyrektora Jerzego Wójcika, profesor, który najpierw skończył „zawodówkę”.
Komentarze