- Ursula von der Leyen ogłosiła, że jeszcze w tym miesiącu powstanie Unia Oszczędności i Inwestycji, mówiąc o „zamianie prywatnych oszczędności w tak potrzebne inwestycje”. Czy oszczędności Polaków są zagrożone?
- Chcę jasno, z pełną stanowczością i odpowiedzialnością powiedzieć, że oszczędności Polaków oraz obywateli innych państw UE są całkowicie bezpieczne! Poszanowanie własności prywatnej jest jednym z fundamentów Unii Europejskiej i to na pewno się nie zmieni. Unia Oszczędności i Inwestycji opiera się na zupełnie innych założeniach.
- Na czym więc ma polegać Unia Oszczędności i Inwestycji?
W oficjalnych komunikatach możemy przeczytać, że „Europa poprzez Unię Oszczędności i Inwestycji chce zwiększyć dostępność rynków kapitałowych dla obywateli Unii Europejskiej, zapewnić zwiększone finansowanie podmiotów finansowych, a w konsekwencji zwiększyć wzrost gospodarczy i konkurencyjność gospodarki Unii Europejskiej”. Postaram się teraz przełożyć unijny żargon na bardziej przyjazny język (śmiech).
W ubiegłym roku ukazał się bardzo głośny raport Mario Draghiego, który przedstawił wyzwania gospodarcze stojące przed Unią. Oszacował, że UE będzie potrzebować dodatkowych inwestycji o wartości 750-800 mld euro rocznie, aby móc konkurować z globalnymi graczami, takimi jak USA i Chiny. Pojawia się oczywiste pytanie o to, jak takie pieniądze ściągnąć do Europy. W szczególności kiedy widzimy, że Stany Zjednoczone otwarcie deklarują ograniczanie lub wycofywanie się z wielu rynków zagranicznych, w tym z Europy. Okazuje się, że pieniądze, o których pisał Draghi mamy na miejscu w Unii. Problemem jest tylko ich zaktywizowanie. Okazało się bowiem, że depozyty bankowe w Unii Europejskiej to gigantyczna kwota ok. 10 bln euro. Europejskie gospodarstwa domowe oszczędzają 1,4 bln euro rocznie, w porównaniu z 800 mld euro w USA. Ale ponad ¼ tych z tych europejskich oszczędności trafia co roku na rynki poza UE. Dlaczego tak się dzieje? Bowiem w Unii brakuje instrumentów bezpiecznego i zyskownego lokowania oszczędności. Ludzie posiadający oszczędności wybierają na przykład Stany do inwestowania swoich pieniędzy, bowiem uważają, że to mniejsze ryzyko dla ich kapitału. Musimy odwrócić ten wektor i zachęcić Europejczyków, aby inwestowali Europie. Na tym właśnie ma polegać Unia Oszczędności i Inwestycji. Chodzi o stworzenie warunków do bezpiecznego inwestowania oszczędności – zarówno przez osoby prywatne, jaki i firmy.
Jest to poniekąd wykorzystanie doświadczeń Krzemowej Doliny w USA, a więc światowa stolica innowacji. Dynamiczny wzrost tego terenu nastąpił wówczas kiedy władze federalne umożliwiły dużym podmiotom, w tym np. firmom ubezpieczeniowym, inwestowanie w startupy w Silicon Valley.
Chcę jeszcze raz wyraźnie podkreślić – to czy ktoś zainwestuje własne oszczędności w jakieś europejskie przedsięwzięcia będzie decyzją tylko i wyłącznie właściciela owych oszczędności. Zadaniem UE jest stworzenie warunków do bezpiecznego lokowania środków, ale ostateczną decyzję zawsze będzie podejmował dysponent środków.
- Jak będzie finansowana wspólna polityka obronna?
Są 4 podstawowe filary finansowania rozwoju wspólnej polityki obronnej UE. Pierwszy to środki pochodzące z budżetu Unii. Drugi to środki z budżetów państw członkowskich. Na przykład Polska w 2025 roku ma wydać na obronność 4,7% PKB, czyli prawie 190 mld zł. Jesteśmy pod tym względem rekordzistą w Unii. Trzeci filar to środki prywatne, o których rozmawialiśmy powyżej. Natomiast czwarty filar to niskooprocentowane, preferencyjne kredyty. Taki model finansowania znacząco zwiększa szanse na osiągnięcie założonych celów
w zakresie obronności.
Komentarze