Zakład Doskonalenia Zawodowego w Lublinie obchodzi 70-lecie swojej działalności. Pamiętając o przeszłości, stawia na nowoczesność – ofertę szkoleniową dostosowuje do aktualnych wymogów rynku pracy, a uczniowie 26 szkół rozsianych w całym województwie lubelskim praktyczną naukę zawodu odbywają w nowoczesnych szkolnych warsztatach i zakładach pracy. Nic dziwnego, że świetnie radzi sobie na dzisiejszym rynku, co roku wysyłając nań kilkuset doskonale przygotowanych do pracy absolwentów szkół oraz 10 tysięcy słuchaczy najróżniejszych kursów zawodowych. Przez 70 lat daje to ponad 20 tysięcy absolwentów i ponad milion kursantów.
Panie Prezesie, Zakład Doskonalenia Zawodowego, chociaż „stuknęła” mu już siedemdziesiątka, żwawo radzi sobie na współczesnym rynku...
Rzeczywiście, nie narzekamy na brak chętnych. Okazało się, że także po transformacji systemowej potrafimy sprostać nowym wymaganiom i skutecznie stawiać czoła konkurencji powstających jak grzyby po deszczu firm szkoleniowych, często bez stosownego zaplecza dydaktycznego. ZDZ przez 70 lat swojego istnienia stale się modernizował. Posiadamy własne budynki, nowocześnie wyposażone pracownie, sale wykładowe, warsztaty szkoleniowe i spawalnie. W ostatnich latach powstały nowe budynki dydaktyczne w Parczewie i Zamościu, a w Białej Podlaskiej rozbudowano infrastrukturę wraz z pełnowymiarową halą sportową.
Infrastruktura jest bardzo ważna, ale potencjał przede wszystkim tkwi w ludziach. A personel w naszych szkołach rzeczywiście jest doborowy. Świadectwem tego niech będą słowa jednej z nauczycielek, zapytanej podczas jubileuszu o to, czy nie przeszkadza jej, że do ZDZ często przychodzą uczniowie niespecjalnie garnący się do nauki: „Sukces z takimi uczniami cieszy bardziej”. Podnieść nieco poziom wiedzy geniusza to żadna sztuka, natomiast sprawić, żeby „chromi chodzili” – to cud. I tu cuda się dzieją. Z takimi ludźmi mam tu przyjemność współpracować.
W działalności szkoleniowej współpracujemy z grupą stałych wykładowców i instruktorów, stawiamy na praktyków, którzy swoją wiedzę i umiejętności przekazują słuchaczom naszych kursów. Kursy realizujemy ze szczególnym zwróceniem uwagi na możliwość zdobywania umiejętności w formie praktycznej.
70 lat tradycji nie przeszkadza ZDZ nadążać za nowymi trendami. W jaki sposób odpowiadają Państwo na zmieniające się potrzeby rynku?
W naszym przypadku 70 lat oznacza raczej dobrze wyszlifowany diament niż szacownego jubilata. Przede wszystkim stawiamy na wysoki poziom, dostosowujemy ofertę do aktualnych wymogów rynku pracy i jesteśmy w stanie zrealizować właściwie każdą jego potrzebę. Szkolimy wszystkie grupy zawodowe, a także osoby bezrobotne i zagrożone wykluczeniem społecznym. Co roku kształcimy ok. 2 tys. osób w systemie szkolnym oraz ok. 8 tys. w systemie kursowym. Nieskromnie powiem, że w naszym województwie trudno byłoby wskazać instytucję, która mogłaby się szczycić tak wysokim wskaźnikiem skuteczności, jaki od lat regularnie osiąga ZDZ.
Nasi pracownicy pozostają w bieżącym kontakcie z wojewódzkim i powiatowymi urzędami pracy, jednostkami samorządu terytorialnego, pracodawcami i izbami rzemieślniczymi oraz oczywiście z Zarządem Głównym Związku Zakładów Doskonalenia Zawodowego i ZDZ-ami w całym kraju. Bierzemy czynny udział w spotkaniach, grupach roboczych, konferencjach, na których wypracowywane są nowe formy wsparcia osób na rynku pracy. Ostatnio staramy się też rozwijać współpracę z naszymi wschodnimi sąsiadami, m.in. ukraińskimi i białoruskimi uniwersytetami technicznymi. Chodzi przede wszystkim o kontynuowanie edukacji przez uczniów z Ukrainy i Białorusi w polskich szkołach. Najlepiej ta współpraca układa się w naszym oddziale w Chełmie, gdzie obecnie uczy się ponad 80 osób z Ukrainy, głównie budowlańców, mechaników i mechaników silników lotniczych (działająca tam Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa w Chełmie kształci również lotników, więc perspektywa ich rozwoju jest znakomita).
Uruchomiliśmy też przy ZDZ Regionalne Centrum Walidacji, Egzaminowania i Certyfikacji. Na rynku jest dziś ogromna ilość przeróżnego rodzaju szkoleń, powstaje więc potrzeba ich rzetelnej weryfikacji. RCWEiC jest częścią Krajowego Centrum Akredytacji, które współpracuje w tym zakresie z Krajową Izbą Gospodarczą oraz przedsiębiorstwami i pracodawcami. Docelowo każdy, kto nabył konkretne kompetencje we własnym zakresie lub uczestnicząc w zorganizowanym kursie, będzie mógł przyjść i poprosić o walidację tych kompetencji. Obecnie pracujemy nad kwalifikacjami w Zintegrowanym Systemie Kwalifikacji.
W lubelskim ZDZ skutecznie pozyskujemy środki unijne. Obecnie realizujemy 5 projektów na terenie Lubelszczyzny, wspierając naszych uczniów oraz osoby pracujące, bezrobotne, wykluczone społecznie, rolników i domowników. Uczestnicy naszych projektów uzyskują nowe kwalifikacje, adekwatne do potrzeb rynku pracy oraz zdobywają doświadczenia korzystając ze staży zawodowych. Te działania powodują, że absolwenci naszych szkół i kursów są przygotowani do poruszania się po rynku pracy i są na nim konkurencyjni.
Uczniowie ZDZ uczą się nie tylko w szkole, ale też u pracodawców. Można powiedzieć, że pracują już w szkole?
Tak, i to od pierwszej klasy. W ZDZ mamy ponad 350 takich uczniów. To są głównie mechanicy, monterzy maszyn i urządzeń, budowlańcy, ale staramy się podejmować taką współpracę w każdej dziedzinie. Mamy też Zespół Warsztatów Szkoleniowych, w których zatrudnionych jest prawie 100 młodocianych pracowników, produkujących na przykład – jak w ZDZ w Lublinie – specjalistyczne śruby takiej jakości, że nawet Niemcy chętnie je kupują. Uczniowie pracują w takich warunkach i przy takich maszynach, jak ich dorośli koledzy. Oczywiście najpierw przyglądają się pracy instruktora, a potem pracują pod jego okiem albo całkiem samodzielnie, jeśli już są dorośli i są „obyci” z maszyną. Takie zajęcia odbywają się dwa albo trzy dni w tygodniu, pozostała część odbywa się w szkole. Dzięki temu nasi uczniowie zdobywają doświadczenie, bez którego trudno znaleźć dobrą pracę; dostają także wynagrodzenie – niewielkie, ale uważam, że każda samodzielnie zarobiona kwota jest zachętą do pracy i uczy traktowania jej poważnie.
I tak jest? Młodzi ludzie traktują pracę poważnie i częściej wybierają takie szkoły, jak ZDZ? Zapytam inaczej: czy kryzys szkolnictwa zawodowego mija?
W całym województwie co roku mamy około 2 tys. uczniów i nie widzę większego spadku, mimo zjawisk demograficznych, które tak „wyludniają” inne szkoły. Spośród zawodów, które oferujemy, nasi uczniowie najchętniej wybierają te „rynkowe”: gastronomię i fryzjerstwo. Są jednak inne zawody, równie poszukiwane przez rynek, które chcielibyśmy wprowadzić w szkole, ale nie ma na nie chętnych. Trudno mi to zrozumieć. Myślę na przykład o mechaniku motocyklowym albo techniku urządzeń klimatyzacyjnych – zawodach, które już są albo wkrótce staną się niezwykle intratne. Nie ma też chętnych do nauki krawiectwa. Z tego powodu musieliśmy zamknąć bardzo dobrą szkołę dziewiarską w Puławach, chociaż na krawców także jest duże zapotrzebowanie.
Myślę, że przyczyn kryzysu szkolnictwa zawodowego jest wiele. W latach 90. ubiegłego wieku chcieliśmy szybko nadrobić „zapóźnienie” względem innych krajów, które miały znacznie wyższy odsetek osób z wyższym wykształcenie niż nasze ówczesne 12 procent. Nie pomyślano, że może to jest akurat tyle, ile gospodarce wystarczy, a ewentualne zmiany należałoby wprowadzać raczej we wzajemnej proporcji magistrów kierunków humanistycznych i absolwentów kierunków inżynierskich, dających realne przygotowanie do udziału w gospodarce. Wielu z tych magistrów oczywiście jest w stanie całkiem dobrze zaadaptować się do realiów rynkowych, ale są też tacy, którzy tego nie potrafią. Myślę, że na tym polega oszustwo tamtej reformy, choć zapewne nieświadome.
Czy można to dziś odwrócić? Na przykład stawiając na promocję szkół zawodowych?
W Polsce świadomość wartości pracy spadała od tak wielu lat, że teraz wielu kolejnych potrzeba, żeby wróciła na odpowiedni poziom. To zaowocowało też upadkiem etosu pracy. Brakuje poszanowania dla ludzi z naprawdę dobrymi kompetencjami i do pracy wykonywanej własnymi rękami, ale też szacunku do swojej własnej pracy. Młodzi ludzie chcą mieć wszystko natychmiast, a ich potrzeby stale podsycają chociażby reklamy w mediach. To całkiem naturalne, ale może warto przywrócić pewną harmonię. Zacząć myśleć, że każdy sam kuje swój los. Wtedy może łatwiej będzie znaleźć swoje miejsce, a nawet pokochać pracę, którą się wykonuje i szanować zarobione za nią pieniądze. Odbudowanie materialnej satysfakcji będzie wymuszał rynek, bo już teraz nawet tańsi ukraińscy pracownicy wolą pojechać na zachód, gdzie więcej zarobią. Trudno jednak będzie odbudować etos pracy, choć mam nadzieję, że i to nastąpi. Może, skoro już teraz dobry fachowiec zarabia więcej, wzrośnie też chęć do nabywania solidnych, „twardych” kompetencji.
Na razie slogany typu „zróbmy system dualny, uczmy ludzi praktycznie” pozostają sloganami. Powinny za nimi pójść pieniądze – wsparcie dla pracodawców w tworzeniu albo dostosowaniu stanowisk pracy, stworzeniu warunków przejściowych dla pracowników jeszcze niedostatecznie wdrożonych. Słów jest już za dużo. Za dużo jest frustracji i zgorzknienia z powodu braku ich efektów. W tym widzę słabość naszej reformy – że ogranicza się do zmian nazw, do szumnych sloganów, ale nie ma w niej konkretów. Ja tu, na dole, nie czuję, że ktoś realnie pomaga w tym, żeby ci, którzy chcą – mogli. Żeby uczniowie, którzy do nas przyszli, mogli zostać naprawdę dobrymi specjalistami.
Czego zatem życzyć jubilatowi?
Żeby trzymał się dobrze wyznaczonych celów, aby jakość edukacji zawsze była najważniejsza. Bo nie jesteśmy po to, żeby robić pieniądze, ale robimy pieniądze, żeby robić lepszą edukację, jakkolwiek to także brzmi trochę kapitalistycznie. Jeśli wszyscy – począwszy od woźnych, a skończywszy na dyrektorach i prezesach – obronimy ten ideał, to spełni się to, o co w ZDZ zawsze chodzi, czyli o dobrą edukację. Tego właśnie życzę sobie, wszystkim współpracownikom, a zwłaszcza naszym uczniom i słuchaczom kursów, bo to oni są głównym podmiotem naszej działalności.
zdjęcia: ZDZ Lublin
Komentarze