Skoro dziś piątek, to jutro premiera – mogliby powiedzieć amatorzy lubelskiego Teatru Muzycznego. To szczególny rok, w którym razem z Teatrem możemy świętować aż dwa jubileusze: 70-lecie istnienia lubelskiej sceny oraz 700-lecie Lublina. Na swoje urodziny Teatr Muzyczny przygotował premierę „Czarodziejskiego fletu” Wolfganga Amadeusza Mozarta, spełniając marzenia wszystkich tych, którzy od lat czekali na operę z prawdziwego zdarzenia w Lublinie. Zaś z okazji wielkiego jubileuszu miasta czeka nas kolejne wyjątkowe wydarzenie. – „Fidelitas – suita lubelska” to suita baletowa, a właściwie wyjątkowo roztańczony musical – mówi dyrektor Teatru Iwona Sawulska.
W jakiej kondycji jubilat doczekał 70. urodzin? Jakie jeszcze niespodzianki przygotowuje dla swoich widzów? I czy opera zadomowi się na stałe w Lublinie?
Gratulacje, wspaniale zagrany, świetnie zaśpiewany „Czarodziejski flet” rzeczywiście oczarował publiczność. A Mozart, jak wiadomo, jest bardzo wymagający. Nie bali się Państwo trochę tego wyboru?
Rzeczywiście, dzieła Mozarta to duże wyzwanie dla wykonawców i realizatorów. Jednak w orkiestrze Teatru Muzycznego pracują znakomici muzycy, którzy są w stanie wszystko zagrać bardzo dobrze, a w dodatku włożyć w swoją pracę całe serce. Również solistom spodobał się ten pomysł, choć opera ta także im stawia ogromne wymagania. Chociażby partia Królowej Nocy. Jak wiadomo, nie jest to główna rola w operze, ale to, co ma do zrobienia, jest po prostu karkołomne! Niemal równe sztuce cyrkowej. To samo można powiedzieć o wielu innych partiach. Dlatego żaden teatr na świecie nie jest w stanie „unieść” tej opery tylko z pomocą własnej obsady. Tak było też w naszym przypadku, dlatego w naszej inscenizacji można zobaczyć i usłyszeć tak wielu utalentowanych debiutantów. Całość znakomicie poprowadził Marcin Sompoliński, wybitny dyrygent z Poznania. Ze swojego zadania doskonale wywiązała się również reżyser – Maria Sartova. We wszystkich teatrach na świecie realizatorzy „Czarodziejskiego fletu” wręcz prześcigają się w nowatorskich pomysłach, nie zawsze udanych. Myślę jednak, że w Teatrze Muzycznym udało się to zrobić znakomicie.
A skąd taki wybór? W ubiegłym roku obchodziliśmy 260. rocznicę urodzin Mozarta, więc kiedy zdecydowaliśmy się na jubileusz przygotować prawdziwy, duży spektakl zamiast uroczystego koncertu, których tyle jest już na muzycznym rynku, wybór wydał nam się naturalny. A „Czarodziejski flet” jest dziełem wyjątkowym. To na pozór lekka, komediowa „śpiewogra”, ale zarazem ostatnia opera Mozarta i swoiste „rozliczenie się” kompozytora z własnym życiem. Zawiera mnóstwo mniej lub bardziej ukrytych symboli i stawia wiele ważnych pytań – o granicę pomiędzy dobrem a złem albo o to, jak daleko sięga władza rodzicielska.
Podczas jubileuszu mogliśmy także przypomnieć sobie, jak ważny jest Teatr Muzyczny w życiu kulturalnym naszego regionu...
To prawda. Od czasu, kiedy obchodziliśmy jubileusz 50-lecia Teatru, zrobiło się o nim nieco ciszej, a kolejne rocznice były obchodzone znacznie skromniej. Tymczasem przez ostatnie dwadzieścia lat wiele się zmieniło – teatr, jego otoczenie, nawet publiczność. Uznałam więc, że wreszcie należy się Teatrowi, żeby znów szerzej opowiedzieć o jego bogatej historii i jubileuszu. Mówiąc: „należy się Teatrowi” mam na myśli nie tylko ludzi, którzy tu pracują, ale również naszych Widzów, którzy towarzyszyli nam wiernie przez te wszystkie lata, a także nasze miasto i cały region. Wiele pracy wymagało, żeby wypełnić tę „lukę”. Oprócz gali przygotowaliśmy specjalne wydawnictwo. Książka „Teatr rzeka” to próba uchwycenia ducha Teatru, klimatu, jaki tu panuje i relacji, które istnieją między ludźmi tu pracującymi oraz te zachodzące między Teatrem a naszą widownią. Myślę, że to się udało. Publikację rozpoczynają życzenia, które Teatrowi z okazji jubileuszu składają znamienite osoby reprezentujące województwo lubelskie. Można tu też zaleźć m.in. rozdział „Rozmowy o teatrze”, w którym Stefan Münch rozmawia z największymi gwiazdami – nie tylko artystami występującymi na scenie, ale także na przykład reżyserem Jerzym Turowiczem czy dyrygentem Łukaszem Sidorukiem. W innym rozdziale artyści związani z Teatrem sami o nim opowiadają. Wszystko jest okraszone bardzo dużą ilością zdjęć. Książkę można kupić, na razie w kasie Teatru, ale będzie dostępna także w innych miejscach. Cena to 35 złotych.
Muszę zaznaczyć, że na wysokości zadania stanęły też władze województwa, reprezentowane na jubileuszu w osobach wicemarszałka Krzysztofa Grabczuka, sekretarz Anny Augustyniak i dyrektorów z departamentu kultury. Wręczając nagrody pracownikom Teatru wicemarszałek Grabczuk podkreślał, jak ważny jest Teatr Muzyczny dla naszego regionu i jak duże znaczenie ma dla jego mieszkańców praca artystów.
Czy po „Czarodziejskim flecie” opera zadomowi się na stałe w Teatrze Muzycznym?
Ależ oczywiście. Opera zajmowała ważne miejsce w repertuarze Teatru, gdy jego dyrektorem naczelnym i artystycznym był Jacek Boniecki (w latach 2002-2005). Lubelska publiczność mogła wtedy zobaczyć i usłyszeć na żywo takie dzieła jak „Carmen”, „Straszny dwór” czy „Cyrulik sewilski”. Później opery zniknęły z repertuaru, za to próbowano je wystawiać jako megawidowiska. Nie lubię tej formy, bo jest to bardzo drogie, nie zawsze zrealizowane w warunkach odpowiednich dla takich dzieł, a w dodatku przeważnie jednorazowe wydarzenie.
Teatr jest instytucją, która potrzebuje przedstawień cyklicznych, a my chcemy, żeby wszystkie gatunki, jakie można zobaczyć na scenie muzycznej, były równomiernie „reprezentowane” w naszym repertuarze. Dlatego opera znajdzie się w nim ponownie.
To wspaniała wiadomość dla wielu lubelskich melomanów. Ale trzeba powiedzieć, że w repertuarze Teatru mamy do końca roku nadzwyczajne „zagęszczenie” premier. Najbliższa to specjalny prezent dla naszego miasta?
Rzeczywiście, do końca roku mamy istny „wysyp” premier. Stało się tak nie do końca zgodnie z naszymi planami, ale jesteśmy bardzo zadowoleni z tych zmian, choć – nie ukrywam – będą nas one kosztowały wiele pracy.
W ostatnim czasie Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego pozytywnie rozpatrzyło projekt, który przygotowaliśmy specjalnie na jubileusz 700-lecia Lublina. „Fidelitas – suita lubelska” to suita baletowa, a właściwie wyjątkowo roztańczony musical. W opowieści o ludziach, którzy tworzyli fascynującą historię naszego miasta, występują takie postacie jak Widzący z Lublina, Anna Pustowójtówna czy mistrz Andrzej, twórca fresków w Kaplicy Trójcy Świętej. Spektakl to prawdziwe połączenie historii z nowoczesnością. Opowieściom z przeszłości i legendom towarzyszą bardzo nowoczesne środki sceniczne. Reżyser Emilia Sadowska już przygotowuje multimedialne projekcje, a zespół baletowy Teatru ćwiczy nowe układy, całkiem inne niż te, do których był dotąd przyzwyczajony.
Można powiedzieć, że historię Lublina opowiedzą nam krakowianie, bo właśnie z Krakowa wywodzą się kompozytor i twórca libretta do „Fidelitas”. Kompozytor Michał Jurkiewicz koncertuje z zespołem Grzegorza Turnaua, współpracuje też z wieloma innymi czołowymi polskimi artystami (m.in. Leszkiem Możdżerem), a Jerzy Łysiński jest m.in. autorem piosenek dla Kabaretu Kwartet Okazjonalny. Przed pracą nad spektaklem panowie przeczytali mnóstwo publikacji i gruntownie zwiedzili Lublin, żeby dokładnie poznać jego dzieje. Emilia Sadowska reżyseruje spektakle w teatrach w Polsce i za granicą, współpracuje też z telewizją. Karol Urbański, obecnie kierownik baletu Opery na Zamku w Szczecinie, to absolutnie „najwyższa półka”, jeśli chodzi o polską choreografię. Widziałam kilka prób i muszę powiedzieć, że niektóre układy zapierają dech w piersiach. Kostiumy zaprojektuje Tijana Jovanović, związana z Teatrem Narodowym. Wśród wykonawców zobaczymy Natalię Skipor oraz Marcina Januszkiewicza, który śpiewał na ostatnich płytach Piotra Rubika, a w tym roku wygrał Przegląd Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu. Główne role baletowe zagrają wspaniali Chisato Ishikawa i Konstantin Mayorov.
Na premierze przy fortepianie zasiądzie sam kompozytor.
A co z planami na resztę sezonu? I z tradycyjnym koncertem noworocznym?
Spektakl sylwestrowy również zapowiada się bardzo ciekawie. Nazwaliśmy go „WinyLOVE story”. Jest to przedstawienie oparte na piosenkach z czasów, kiedy były one odtwarzane na adapterach, z klasycznych płyt winylowych. Czerwone Gitary, Kasia Sobczyk, Helena Majdaniec, Krzysztof Klenczon, Piotr Szczepanik... jednym słowem: muzyka, przy której z pewnością wszyscy będziemy się bardzo dobrze bawić. Nie będzie to zwykły koncert, lecz widowisko muzyczne opowiadające historię miłosną marynarza i maturzystki. Reżyseruje Urszula Lewartowicz. Bilety sprzedają się tak świetnie, że na sylwestrowy wieczór zaplanowaliśmy aż dwa koncerty. Drugi rozpocznie się o godzinie 21, więc wszyscy Państwo zdążą powitać Nowy Rok na placu Litewskim.
W tym sezonie nie zabraknie znanych i popularnych pozycji z naszego repertuaru i oczywiście nowości, o których mówiłyśmy. Przygotowujemy też nową ofertę dla dzieci – będą to poranki edukacyjne z muzycznymi zagadkami. Jeszcze w listopadzie na naszej scenie ponownie będziemy też gościć teatr Fundacji Kresy 2000. Tym razem, z okazji Roku Kościuszkowskiego, Alicja i Stefan Szmidtowie zaprezentują spektakl „Lekcja polskiego”. Oprócz nich na scenie zobaczymy Zdzisława Wardejna w roli Tadeusza Kościuszki, a także usłyszymy muzykę skomponowaną przez samego Naczelnika.
Myślimy też o kolejnych nowych spektaklach, choć pięć premier w sezonie to karkołomne wyzwanie. Jeżeli uda nam się temu sprostać, to w planach na ten sezon mamy jeszcze wystawienie klasycznej operetki i klasycznego baletu. Nie zdradzę jednak na razie, co to będzie. Zapraszam do śledzenia repertuaru Teatru Muzycznego i wspólnego świętowania jubileuszu.
Dziękuję za rozmowę.
Joanna Gierak
zdjęcia: Darek Prażmo
na zdjęciu głównym: gala jubileuszowa Teatru Muzycznego w Lublinie – dyrektor Iwona Sawulska i dyrektor artystyczny Dariusz Klimczak; przy mikrofonie Jan Sęk, w tle: Krystyna Szydłowska
Komentarze