– „Czarodziejski flet” to chyba najsłynniejsza opera Mozarta, bardzo ważna w jego twórczości i w historii muzyki. To genialne story – pod pozorem pisanej lekką kreską bajki kryje się opowieść o ludziach, namiętnościach i wartościach, a więc o tym, co w życiu jest najważniejsze – mówił „Panoramie” dyrygent Marcin Sompoliński, sprawujący kierownictwo muzyczne nad nowym spektaklem Teatru Muzycznego.
Wiedeńska prapremiera dwuaktowej opery pod batutą samego Mozarta odbyła się w 1791 roku w teatrze prowadzonym przez Emmanuela Schikanedera, który był także twórcą jej libretta. Dwa miesiące później kompozytor zmarł, ale jego ostatnie dzieło przyniosło krociowe zyski Schikanederowi i do dziś cieszy się zasłużoną, niesłabnącą popularnością.
Maria Sartowa, reżyserka lubelskiego spektaklu, jest absolwentką Akademii Muzycznej w Warszawie i jedną z ostatnich uczennic prof. Ady Sari. Na stałe mieszka w Paryżu. Realizuje dla telewizji polskiej i francuskiej filmy dokumentalne poświęcone wybitnym postaciom polskiego i francuskiego życia kulturalnego, a od 2002 roku współpracuje także jako reżyser z teatrami operowymi. Jak podkreśla, w „Czarodziejskim flecie”, choć opera powstała 260 lat temu, nietrudno doszukać się wątków aktualnych także współcześnie. – To opera komiczna z jednej strony, a z drugiej – zawierająca mnóstwo pytań o życie, o przyszłość, o wybór własnej drogi. Pełna rozmaitych ludzkich obsesji, które nas prześladują; od których uciekamy, ale one wracają – mówi Maria Sartova. Dzieło Mozarta na lubelskiej scenie zostało nieco uwspółcześnione. – Zaintrygował mnie wątek walki dwóch frakcji: żeńskiej, z Królową Nocy na czele i męskiej – Sarastra. My dziś przecież także żyjemy w czasach walki dwóch frakcji politycznych... Chciałabym jednak, by sami państwo odczytali naszą wersję spektaklu. Jeśli zostanę zrozumiana, będzie to mój sukces – dodaje reżyserka.
Dlaczego, kiedy dyrekcja lubelskiego teatru stanęła przed wyborem dzieła, które uświetniłoby jubileusz 70-lecia istnienia sceny, jej wybór padł właśnie na tę operę? – W ubiegłym roku obchodziliśmy 260. rocznicę urodzin Mozarta – przypomina Iwona Sawulska, dyrektor Teatru Muzycznego. – Ale chcieliśmy też zmierzyć się z czymś na najwyższym poziomie – dlatego, że nasi widzowie i wszyscy melomani mają prawo do odbioru takiej sztuki, a my mamy obowiązek ją prezentować.
„Czarodziejski flet” to z pewnością najwyższy poziom. Jak podkreśla dyrektor Sawulska, to nawet wyżej niż „wysokie c”, bo aria Królowej Nocy sięga nie tylko najwyższej skali na pięciolinii, ale także najwyższej półki, jeśli chodzi o wymagania, jakie stawia wykonawczyniom. I można wierzyć w te słowa, bo Iwona Sawulska jest także śpiewaczką operową (choć nie sopranem koloraturowym) i pedagogiem. A jeszcze lepiej samemu posłuchać.
Taką okazję będzie miał Czytelnik, który zadzwoni jutro (w czwartek 19 października) między godziną 10 a 12 do redakcji „Panoramy” i odpowie na pytanie: w jakim mieście znajdował się teatr, w którym w 1791 roku odbyła się prapremiera „Czarodziejskiego fletu”? Na szczęśliwca czeka podwójne zaproszenie na spektakl, który odbędzie się w teatrze Muzycznym 22 października (w niedzielę) o godzinie 17.
Najnowszy spektakl Teatru Muzycznego w Lublinie wyreżyserowała Maria Sartova, kierownictwo muzyczne sprawuje Marcin Sompoliński. Scenografia: Mariusz Napierała, chór przygotował Grzegorz Pecka. Występują: w roli Tamino: Jakub Gąska i Daniel Oleksy; jako Pamina: Monika Buczkowska/Małgorzata Toczyska-Ludwig, Królowa Nocy: Marta Książek/Aleksandra Resztik, Sarastro: Patrycjusz Sokołowski, Papageno: Arkadiusz Anyszka/Paweł Trojak, Damy: Anna Barska, Dorota Szostak-Gąska, Natalia Skipor, Małgorzata Kustosik i inni.
W najbliższym czasie „Czarodziejski flet” w Teatrze Muzycznym można obejrzeć także w sobotę 21 października o 18 oraz 4 i 5 listopada. Szczegóły repertuaru na stronie teatrmuzyczny.eu.
Czytaj także:
Na kawie z Królową Nocy – rozmowa z Marcinem Sompolińskim i Martą Książek
Komentarze