Ze Światosławem Władyką, założycielem restauracji Bona na lubelskim Starym Mieście spotykam się w chłodny, grudniowy dzień. Za oknem pada delikatny śnieżek a ja po wejściu do Bony poczułam się w innym świecie. Ogromne drewniane okiennice, dużo zieleni i stoliki jak we włoskiej trattori. A za oknem widok na Zamek. Trudno nie zakochać się w tym miejscu, szczególnie, gdy włoski klimat połączy się ze scenerią Bożego Narodzenia, pięknymi choinkami, światełkami. Z Bony nie chce się wychodzić, a kiedy już musimy, myślimy by jak najszybciej do niej wrócić
- Panie Światosławie skąd pomysł na restaurację i to jeszcze o nazwie Bona?
- Od razu sprostuję. Bona to nie restauracja to trattoria, do której możemy zajrzeć nawet przelotnie, nie przejmując się ani czasem ani strojem. Serwujemy śniadania lunch, obiady i kolacje. Można wpaść do nas z przyjaciółmi zwyczajnie na drinka, pizzę czy coś słodkiego. Można kupić u nas znakomity chleb na zakwasie i dobrej mące z naszej własnej piekarni. A odpowiadając na pytanie skąd pomysł, by zająć się gastronomią, to moje marzenie od dawna. Mieszkam w Lublinie od dawna, obserwuję rynek restauracyjny i chciałem coś do niego dodać. Kocham też kuchnię śródziemnomorską, często jeżdżę na południe Europy i zamarzyłem, by w Lublinie, w którym mieszkam od kilkunastu lat otworzyć właśnie taki lokal. A nazwa? Szukaliśmy miejsca przez 3-4 lata i w końcu znaleźliśmy je w historycznym miejscu miasta, poszliśmy do Muzeum Kresów i chcieliśmy tam znaleźć jakieś powiązania Włoch i Lublina. Dyrektor tego muzeum rzucił hasło Bona. Mnie spodobało się to od razu. Nazwa jest krótka i chwytliwa a królowa Bona wprowadziła wiele do polskiej kuchni, podobno nawet to ona nauczyła polski dwór jeść sztućcami. Czy może więc być lepsza nazwa?
- Zdecydował się Pan na kuchnię włoską choć pochodzi Pan przecież z Ukrainy…..
- Jak już wybraliśmy nazwę to chcieliśmy, by była spójna z naszą kuchnią. Wiemy, że Bona była polską królową ale pochodziła z Włoch. Chcieliśmy, by nasz gość po wejściu do restauracji czuł włoski klimat, klimat włoskich wakacji, poczynając od nazwy poprzez wystrój wnętrza aż po doznania kulinarne. W naszej karcie znajdzie Pani jednak potrawy z całego basenu Morza Śródziemnego no i oczywiście mamy też akcenty kuchni ukraińskiej, jak choćby syrniczki czy barszcz ukraiński.
- Kuchnia Bony jest w Lublinie chwalona….
- Cieszy mnie to. Chcieliśmy wprowadzić do naszego menu coś nowego, by kuchnia włoska kojarzyła się nie tylko z pizzą i pastą. Sprowadziliśmy szefa kuchni z jednej z najlepszych restauracji w Kijowie. Chcieliśmy od początku dać wysokiej jakości serwis.
- Na stolikach mamy kody QR zamiast tradycyjnej karty…..
- Tradycyjne karty też mamy jeśli goście o nie poproszą, ale dzięki kodom QR jest łatwiej zdecydować co chce się zamówić. Można zobaczyć zdjęcie dania, może też zmienić język na dowolny. To duże ułatwienie szczególnie dla turystów czy np. zagranicznych studentów, których w Lublinie coraz więcej. Na naszych stołach jest też bezpłatnie dla każdego z gości woda z własnego ujęcia, które tu było od ponad 200 lat i uznawane było za najlepsze na Starym Mieście. My je odrestaurowaliśmy. Przywiązujemy dużą wagę do historii miejsca, staramy się zadbać o szczegóły.
- Do Bony można zaglądać od śniadania do godzin wieczornych....
- Śniadania serwujemy od godziny 10.00 na tygodniu i od 9.00 w weekendy, ale niebawem restaurację otwierać będziemy codziennie od 9.00 rano. Mamy też salkę na zamknięte spotkania rodzinne bądź firmowe. Świadczymy również usługi cateringowe. Można zamawiać do firmy, do domu i nie tylko dania z naszej restauracji ale i pieczywo z naszej piekarni czy ciasta z cukierni. Szczególnie polecam tort kijowski. Od jakiegoś czasu mamy w karcie również pizzę. Zarówno w piekarni jak i w restauracji staramy się, by wszystkie składniki były naturalne, dużą wagę przywiązujemy do jakości produktów. Sami robimy makarony, które są w naszej karcie. Nie kupujemy półproduktów. Nasze chleby są na zakwasie. Przechodzą naturalny proces fermentacji. Chcemy, by kuchnia Bony była przede wszystkim zdrowa. Bona to jednak nie tylko restauracja. Nad lokalem mamy kilka apartamentów, gdzie można przenocować. Czy jest w Lublinie lepszy widok niż u nas?
Komentarze