Niesamowite spotkanie na styku padło łupem zielono-białych. Pokonując wicelidera akademiczki umocniły się w czołówce ligowej tabeli. Polski Cukier AZS UMCS Lublin wygrał u siebie z VBW Gdynia 66-63.
Pierwsze akcje meczu zwiastowały wyrównane starcie, bo obie ekipy nie były w stanie uzyskać bezpiecznej przewagi (4-5). Już od początku kapitalnie prezentowała się Aleksandra Stanacev, której zaangażowanie nie pozwalało przyjezdnym utrzymać prowadzenia (10-9). Na przestrzeni całego meczu Serbka zanotowała 16 punktów i 9 asyst. Obie drużyny co chwilę zmieniały się na prowadzeniu. W końcówce kwarty gdynianki zaliczyły świetną passę rzutów za trzy, dzięki czemu wygrywały 22-18. W ostatniej akcji ponownie błysnęła Stanacev, która nie tylko odebrała piłkę, ale doprowadziła też do wyrównania (22-22).
Kolejne 10 minut lepiej rozpoczął zespół gości (24-28). Lublinianki jednak szybko poprawiły swoją celność i wróciły na fotel lidera (31-28). W tym okresie wyróżniała się Stella Johnson, która z łatwością mijała rywalki i znajdowała drogę do kosza lub asystowała swoim koleżankom (35-31). Na 1,5 minuty przed końcem pierwszej połowy Magdalena Szymkiewicz popisała się ładną trójką i AZS UMCS miał już przewagę 7 oczek (38-31). VBW Gdynia momentalnie ruszyła do ataku, ale lubliniankom udało się utrzymać na prowadzeniu 41-35.
Po przerwie toczyła się wyrównana walka punkt za punkt (45-39). Motorem napędowym gospodyń była wtedy Laura Miškinienė, która skompletowała double-double (15 pkt./10zb.). Wtórowała jej Magda Szymkiewicz, bo dzięki niej AZS UMCS miał już dwucyfrową przewagę (51-41). Zielono-białe uszczelniły szyki defensywne, przez co przeciwniczki rzucały z wymuszonych pozycji, a akademiczki z łatwością zbierały. W końcówce zespołowi gości udało się zmniejszyć dystans, ale to lublinianki wchodziły w decydujące 10 minut z przewagą 52-46.
Ostatnia kwarta rozpoczęła się od równorzędnej wymiany ciosów (54-49). Chwilę później VBW brakowało już tylko jednego rzutu do wyrównania i wtedy o czas poprosił Krzysztof Szewczyk (58-55). W połowie kwarty różnica między obiema ekipami była nadal minimalna (59-57). Szymkiewicz posłuchała się porad trenera i celnie rzuciła zza łuku (64-59). Kluczowe punkty dorzuciła jeszcze Stanacev, dzięki czemu lubliniankom udało się dowieźć zwycięstwo 66-63.
Wiedziałyśmy, że ciężko się gra na Lublinie, zwłaszcza biorąc pod uwagę nasz grafik, bo występujemy jeszcze w pucharach. Gra była dzisiaj wyrównana, o wyniku zadecydowały detale. Być może zabrakło nam siły i energii w sytuacjach stykowych, żeby wyjść na prowadzenie – stwierdziła Kamila Podgórna, zawodniczka VBW.
Gratulacje dla gospodyń, zasłużyły na to zwycięstwo. Nie mogę obwiniać moich zawodniczek, nie byliśmy w stanie w stanie zatrzymać najpierw Stanacev, a później Miškinienė. W takich spotkaniach decydują detale, dodatkowo brakowało nam agresji w pierwszej połowie – powiedział Philip Mestdagh, szkoleniowiec gości.
Dziękujemy zespołowi z Gdyni za dobrą walkę, z nimi zawsze gra się ciężko, bo mają bardzo dobre zawodniczki. Bardzo cieszę się z tego zwycięstwa, bo pomimo kilku gorszych momentów ciągle wspierałyśmy się, chociaż było to spotkanie bardzo wymagające fizycznie. Jestem dumna z występu naszej drużyny, szczególnie Sandry, która rozegrała świetne zawody – mówiła Laura Miškinienė, koszykarka AZS UMCS.
Wielkie gratulacje dla naszych dziewczyn, bo stoczyły dzisiaj bój z drużyną z Gdynii. Trzymaliśmy się swojego planu meczowego, co pozwoliło zabrać przeciwniczkom najważniejsze atuty. O zwycięstwie zadecydowała defensywa, bo straciliśmy tylko 63 punkty, co jest dużym wyczynem – ocenił Krzysztof Szewczyk, trener gospodyń.
Polski Cukier AZS UMCS Lublin – VBW Gdynia 66-63 (22-22, 19-13, 11-11, 14-17)
AZS UMCS: Stanaćev (16), Miškinienė (15), Szymkiewicz (13), Zempare (9), Kulińska (7), Johnson (6), Trzeciak, Ullmann, Adamczuk (DNP), Nassisi (DNP), Goszczyńska (DNP), Kusiak (DNP).
VBW: Jones (16), Wrzesiński (13), Ułan (12), Hebard (10), Podgórna (5), Stoupalova (4), Kastanek (3), Wesołowska, Jakubiuk, Gilmajster, Zalewska (DNP), Stasiak (DNP).
Fot.: Elbrus Studio
Autor: Michał Długosz
Komentarze