Reklama
środa, 18 grudnia 2024 14:19
Reklama

Nauka na wyciągnięcie ręki - Noc Inżynierów na Politechnice Lubelskiej

  • Źródło: Politechnika Lubelska

Źródło: Politechnika Lubelska

 

 

Tej nocy bawiliśmy się nauką! Podczas Nocy Inżyniera na Politechnice Lubelskiej każdy, bez względu na wiek, mógł nie tylko zobaczyć, ale przede wszystkim dotknąć i doświadczyć prawdziwej magii nauki. Ciepło, wiatr, siła, technologia, sztuka – wszystko to było dosłownie na wyciągnięcie ręki. 

 

– Nauka to fascynująca przygoda, ale kojarzona jest często z trudnym językiem i niedostępnymi laboratoriami. Dzięki takim wydarzeniom jak Noc Inżyniera na Politechnice Lubelskiej zmieniamy to myślenie – mówią organizatorzy. 

Eliza, która próbowała swoich sił w prowadzeniu driftowego auta, przyznała, że kierowanie nim to prawdziwe wyzwanie: – Było bardzo trudno, znacznie ciężej niż w zwykłym samochodzie. Skręcanie i zawracanie to koszmar. Ale mimo to zabawa jest świetna!

Pojazdy zbudowane przez studentów z Koła Naukowego Inżynierii Materiałowej zaciekawiły Wiktorię i Oliwię. – To nietypowe, przerobione w fajny sposób auta, których nie zobaczymy na ulicy – mówiły z entuzjazmem. 

Siedmioletni Piotr z zachwytem opowiadał o spotkaniu z mobilnym robotem: – Pierwszy raz widzę coś takiego! Z klocków LEGO buduję różne rzeczy, ale takiego robota jeszcze nigdy nie zrobiłem. 

Jak przyznaje mgr inż. arch. Małgorzata Kozak z Wydziału Budownictwa i Architektury, dla młodych architektów to był czas na rozwijanie talentu. – Ośmioletni chłopcy poradzili sobie znakomicie, projektując dwa duże mieszkania. Podzielili strefy, zaprojektowali kuchnie, salony, a nawet pokoje do pracy i zabawy – mówiła z dumą. 

Wśród odwiedzających był Bartłomiej, student inżynierii pojazdów, który po raz pierwszy wszedł do tunelu aerodynamicznego: – Wrażenie niesamowite! Czułem ten powiew powietrza, jakby ktoś dmuchał mi prosto w twarz. 

Chwilę po nim do tunelu weszły trzy dziewczynki. 

– Musiałyśmy usiąść, bo wiatr był bardzo silny. Fajnie rozwiewał nam włosy – opowiadała Roma, która na Politechnice bywa regularnie, bo jej mama tutaj pracuje. – Przychodzimy tu z klasą na różne zajęcia. 

Tej nocy w tunelu wiało z prędkością około czterdziestu kilometrów na godzinę. – Możemy podkręcić do dwustu, ale trochę boimy się o zdrowie uczestników – śmiali się naukowcy.

Przechadzając się po budynku usłyszeć można było charakterystyczny odgłos silnika, wydobywający się z laboratorium silników spalinowych. – Przypomina traktor – mówili uczestnicy Nocy Inżyniera. Dr inż. Paweł Kordos, który prowadził pokaz, wyjaśnił: – To jest silnik jednocylindrowy, który kiedyś napędzał młockarnie, sieczkarnie i inne maszyny rolnicze. Teraz służy nam do pokazów.

Pani Barbara z synem Michałem przyjechali do Lublina aż z Łowicza. 

– Szukaliśmy czegoś ciekawego dla siedmiolatka i trafiliśmy na to piękne wydarzenie. Jesteśmy bardzo zadowoleni, bo sporo ciekawych rzeczy zobaczyliśmy – przyznała.

Lila, uczennica piątej klasy ze Szkoły Podstawowej nr 42 w Lublinie, tworzyła na kole garncarskim talerzyk. – Będzie przedstawiał kotka leżącego na plecach, z takimi rączkami do góry i ogonkiem. To będzie talerzyk na biżuterię. Może dla mamy? – zastanawiała się. – Kiedyś już coś takiego robiłam, ale nie na kole. Bardzo chciałam spróbować, bo lubię takie artystyczne rzeczy. Myślę, że nawet dobrze mi to wychodzi – dodała z uśmiechem.

Pani Marta, która przyszła z dziećmi, by pokazać im uczelnię, była pod wrażeniem: – Politechnika Lubelska bardzo się rozwinęła od czasów, kiedy my byliśmy studentami. Dla naszych dzieci, które mają techniczne zacięcie, to może być idealne miejsce. Największe wrażenie zrobiła na nas produkcja kubków – prosta, szybka i do tego ekologiczna. 

 


Podziel się
Oceń

Komentarze