„Wystarczy, żeby zabrzmiał, a zwycięży” – tak o II Koncercie fortepianowym B-dur Johannesa Brahmsa miał się wyrazić czołowy krytyk i teoretyk muzyczny XIX wieku Edward Hanslick. W istocie, po budapesztańskiej premierze dzieła w 1881 roku z udziałem samego kompozytora, dzieło to niewątpliwie święciło triumfy. Ironicznie określany przez Brahmsa „malutkim koncertem fortepianowym” tak naprawdę stanowi 5-częściowe dzieło o dużych rozmiarach. Odejście od klasycznej, 3-częściowej formy koncertu instrumentalnego przejawia się również w nietypowym umiejscowieniu scherza w drugiej części utworu. Tym co świadczy o wyjątkowości kompozycji jest m.in. wykorzystywanie solowych partii wiolonczeli, czy szeroko rozbudowane rondo.
Niedługo po przybyciu do USA w 1943 roku Béla Bartók rozpoczął pracę nad nowym dziełem – Koncertem na orkiestrę. Podobnie, jak w przypadku II Koncertu fortepianowego J. Brahmsa, utwór ten stanowi rozbudowaną, 5-częściową kompozycję sięgającą w swym materiale muzycznym do rodzimego folkloru – w obu przypadkach węgierskiego.
Nie jest to bynajmniej utwór, gdzie rolę solistów miałaby pełnić grupa solistów, jak w przypadku concerti grossi. Kompozytor skłaniał się, by uznać każdy z instrumentów orkiestry jako solowy. Co prawda dwukrotnie sięga Bartók w kompozycji do klasycznej formy sonatowej, jednak muzyka jego nosi już ze sobą ciężar XX-wiecznej estetyki.
14 czerwca Filharmonia Lubelska zaprasza na wyjątkowy koncert w cyklu Klasycznie co Piątek. Tym razem przed nami koncert symfoniczny z muzyką J. Brahmsa i B. Bartoka.
Komentarze