Reklama
poniedziałek, 23 grudnia 2024 21:32
Reklama

(Nie)bezpieczne polskie drogi!?

  • Źródło: rzecznik prasowy PL

Źródło: pixabay.com


6 maja obchodzimy Europejski Dzień Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego. To dobry moment, żeby zastanowić się nad tym, co dzieje się na naszych drogach. A sytuacja nie jest dobra, bo Lubelszczyzna wciąż niestety przoduje w liczbie ofiar wypadków ze skutkiem śmiertelnym.
Zarówno w Polsce, jak w Lublinie czy w województwie lubelskim, aż za ponad 90 procent wypadków i kolizji drogowych odpowiadają ludzie.
– Głównymi przyczynami wypadków i kolizji drogowych są nieprawidłowości w zachowaniu użytkowników dróg, tylko w niewielkiej części za zdarzenia drogowe odpowiada stan techniczny pojazdów, droga oraz jej otoczenie – mówi dr inż. Cezary Sarnowski z Katedry Zrównoważonego Transportu i Źródeł Napędu Politechniki Lubelskiej i dodaje, że wszyscy uczestnicy ruchu drogowego (kierowcy, piesi, rowerzyści, motocykliści) są odpowiedzialni za bezpieczeństwo, poruszając się po drogach wzajemnie na siebie oddziałujemy, reagujemy, 
a zdarza się, że czegoś nie zauważamy, czasami coś zapomnimy, jesteśmy zmęczeni, zdenerwowani, zdekoncentrowani, a kiedy indziej za bardzo nam się spieszy, popełniamy błędy. W efekcie dochodzi do wypadków i kolizji drogowych.
W ubiegłym roku w całej Polsce doszło do 20936 wypadków drogowych, w których zginęły 1893 osoby. Odnotowano też 365991 kolizji. Liczby robią wrażenie, ale warto dodać, że smutna statystyka z roku na rok jest coraz niższa. Dla porównania w roku 2022 odnotowano 21322 wypadki i 1896 ofiar śmiertelnych.
Na tym tle województwo lubelskie wypada jednak niekorzystnie. Znajdujemy się na niechlubnym drugim miejscu w Polsce (przed nami jest tylko województwo podlaskie) pod względem liczby zabitych na 100 wypadków drogowych. Ten wskaźnik wynosi u nas 15,2. Dla porównania w zamykającym listę woj. małopolskim to zaledwie 5,3. Z czego to wynika?
– To przede wszystkim efekt nieprawidłowych zachowań osób, użytkowników dróg, nie stosowania się do przepisów ruchu drogowego, podejmowania błędnych decyzji 
i nieprawidłowych działań, wynikających z braku odpowiedniej edukacji, umiejętności, doświadczenia oraz świadomości odpowiedzialności za swoje działania. Być może mamy też gorsze samochody i gorszą infrastrukturę. Biorąc jednak po uwagę fakt, że – jak powiedziałem wcześniej – za ponad 90 proc. wypadków odpowiedzialność ponoszą ludzie, to jest to niestety nasza „sprawka” – uważa Cezary Sarnowski.
W województwie lubelskim aż do 71,1 proc. wypadków dochodzi w obszarze zabudowanym, co wynika z dużego natężenia w tych obszarach. Zabitych na drogach więcej jest jednak poza nim (61,4 proc.). Co ciekawe, do większości wypadków dochodzi na prostym odcinku drogi. Drugie w kolejności są skrzyżowania z drogą podporządkowaną.
– Śmiem twierdzić, że na Lubelszczyźnie mamy dużo wypadków, zwłaszcza na prostych odcinkach dróg. Nie dostosowujemy na nich prędkości jazdy do panujących warunków 
i rozpędzamy się. Najczęściej są to drogi jednojezdniowe dwukierunkowe, gdzie często wyprzedzamy, a przy tym manewrze łatwo o wypadek – opowiada ekspert Politechniki Lubelskiej. – Ciekawe jest spostrzeżenie, że na nielubianych przez większość kierowców skrzyżowaniach równorzędnych, wypadków jest dużo mniej niż na tych z pierwszeństwem. Wynika to prawdopodobnie z tego, że kierujący nie wiedzą, jak się po nich bezpiecznie poruszać i nie wjeżdżają zbyt pewnie. Raczej zachowują większą ostrożność i obserwują sytuację drogową.
Co zatem robić, by wypadków było mniej? Dr inż. Cezary Sarnowski uważa, że najważniejsza jest edukacja uczestników ruchu drogowego. Trzeba kształtować i promować bezpieczne zachowania wszystkich użytkowników dróg. W przypadku kierowców w szczególności te związane z prędkością jazdy czy unikaniem prowadzenia pojazdów pod wpływem alkoholu oraz innych substancji o podobnym działaniu. Działania te będą znacznie bardziej skuteczne, jeśli powiążemy je z systemami przestrzegania i egzekwowania przepisów prawa ruchu drogowego.
– Jednocześnie, należy prowadzić działania usprawniające pozostałe elementy systemu bezpieczeństwa ruchu drogowego. Zadbać o dobry stan techniczny pojazdów, a także nowoczesne i bezpieczne rozwiązania w infrastrukturze drogowej, efektywne regulowanie ruchu na skrzyżowaniach i zachowanie porządku na drodze, aby możliwe było płynne 
i bezpieczne poruszanie się wszystkich uczestników ruchu – mówi. 
Ważne jest wprowadzanie prawnych, organizacyjnych i fizycznych środków uspokajania ruchu (segregacji i separacji, regulacji dostępności, redukcji prędkości).
– W Lublinie warto rozbudowywać rozwiązania wdrażające kolejne obszary Inteligentnych Systemów Transportowych, modernizować system sterownia i zarządzania ruchem, a także zwiększać liczbę skrzyżowań bezkolizyjnych, skrzyżowań równorzędnych lub rond, ulic jednokierunkowych. Ale tu uwaga, nie warto stawiać świateł na wszystkich skrzyżowaniach – to tylko dodatkowe koszty. Sygnalizacja świetlna jest obligatoryjna w najbardziej ruchliwych miejscach po to, żeby uporządkować ruch, bo np. natłok aut jadących drogą główną uniemożliwia włączenie się do ruchu kierowcom z dróg podporządkowanych i wymuszają oni wyjazd – podkreśla specjalista.
A skoro przy światłach jesteśmy to w wielu miastach, ostatnio także w Świdniku, nad skrzyżowaniami z sygnalizacją świetlną pojawiają się zegary odmierzające czas do zmiany świateł. 
¬– To też dobre rozwiązanie, znane od wielu lat na świecie, ponieważ zarówno kierujący, jak 
i piesi, widząc czas, wiedzą, czy zdążą jeszcze przejechać skrzyżowanie lub przejść przez jezdnię, czy powinni już zatrzymać się. Nie denerwują się też oczekując na sygnał zielony 
i wiedzą, kiedy rozpocząć przemieszczanie się.
– Na Politechnice Lubelskiej pracujemy w wielu kierunkach nad tym, żeby na naszych drogach było bezpieczniej. Szkolimy kadry, które projektują nowe bezpieczne samochody, nowe drogi i nowe systemy kierowania ruchem, zajmujemy się rekonstrukcją i analizą przyczyn wypadków drogowych – mówi naukowiec. – Prowadzimy też zajęcia edukujące, bo te uważam za najważniejsze. 
Dlaczego? 
– Wiele osób nie czyta przepisów drogowych i bazuje tylko na tym co usłyszy w mediach. Piesi usłyszeli i zapamiętali tylko, że na przejściu dla pieszych i w jego pobliżu mają pierwszeństwo. Nie patrząc wchodzą więc na jezdnię. Nie wiedzą, że pierwszeństwo nie zwalnia ich od zachowania ostrożności, rozglądania się i niewchodzenia wprost przed nadjeżdżający samochód. Trzeba przecież pamiętać, że tona lub dwie jadąca nawet zgodnie z dozwoloną prędkością nie zatrzyma się w miejscu – tłumaczy doktor. – Podobnie rowerzyści jadący ścieżką rowerową nie zwalniają wjeżdżając na przecinającą ją jezdnię. Słyszeli, że mają pierwszeństwo, ale nie wiedzą, że zaczyna się ono dopiero w momencie, gdy na jezdni już są. Wcześniej to oni muszą ustąpić. Dlatego to od nas samych zależy w głównej mierze, czy na drodze będziemy bezpieczni.
 


Podziel się
Oceń

Komentarze