Reklama
niedziela, 22 grudnia 2024 14:20
Reklama

Zadecydowały sekundy. Akademiczki kończą na pierwszej fazie play-off.

Do ostatnich sekund starcia kibicom w hali MOSiR towarzyszyły niesamowite emocje. Przebieg ostatniej kwarty zadecydował o tym, że lublinianki żegnają się z marzeniami o półfinale play-off Orlen Basket Ligi Kobiet. Polski Cukier AZS UMCS Lublin przegrał u siebie z VBW Arka Gdynia 71-75.
  • Źródło: AZS UMCS Lublin

Autor: Elbrus Studio

Źródło: AZS UMCS Lublin

Pierwsze akcje meczu należały do gospodyń, które wyszły na prowadzenie 4-0. Drużyna gości zaliczyła jednak świetną passę, po której trener Krzysztof Szewczyk poprosił o czas (4-9). W szeregach mistrzyń Polski dużym problemem była celność, bo chociaż były w stanie stworzyć sobie dogodne sytuacje do rzutu, to rzadko zamieniały je na punkty (6-11). W końcówce pierwszej kwarty zielono-białe wyglądały już o wiele lepiej i ogromna w tym rola Brii Goss, która w pierwszych 10 minutach zdobyła 7 oczek. Amerykanka była motorem napędowym swojej ekipy i dzięki niej AZS UMCS kończył tę część gry z przewagą (16-15).

Drugą kwartę lepiej rozpoczęły gdynianki, bo udało im się odrobić stratę z nawiązką (18-22). Z czasem jednak coraz bardziej przekonująco zaczęły prezentować się akademiczki, które zdecydowanie poprawiły swoją skuteczność w ofensywie (26-22). Poza świetną dzisiaj Brią Goss bardzo dobrze prezentowała się Dominika Fiszer, która w pierwszej połowie poza 6 punktami zanotowała 2 zbiórki i 2 asysty. Piłka w rękach lublinianek krążyła jak po sznurku, dzięki czemu ich przewaga ciągle rosła (31-24). Arka zaczęła jednak powoli odrabiać straty, w dużej mierze za sprawą wielu zbiórek po obu stronach boiska, lecz to nadal gospodynie utrzymywały się na prowadzeniu (34-28). Ostatecznie zielono-białe schodziły na przerwę z lekko uszczuploną przewagą (38-34).

Druga połowa zaczęła się od punktów dla gospodyń, lecz zaraz po nich przez kilka minut rezultat na tablicy rzadko ulegał zmianie (40-36). Nadzieję na ożywienie tej części gry dała trybunom efektowna trójka Kylee Shook (43-38). Poza 14 punktami Amerykanka zaliczyła dzisiaj 8 zbiórek i 2 asysty. Później kolejnym fantastycznym rzutem za trzy popisała się wracająca z kontuzji Dominika Ullmann i trener przyjezdnych był zmuszony wziąć przerwę (50-40). Gdynianki konsekwentnie zmniejszały dystans do AZS-u UMCS, lecz nadal to ich przeciwniczki zaczynały ostatnią kwartę z przewagą (54-52).

Zespół gości kontynuował swoją dobrą passę i doprowadził do remisu (56-56). Na fotel lidera wróciła jednak ekipa z Lublina i przez dłuższy czas utrzymywała niewielkie prowadzenie (64-63). Pomimo dobrej gry mistrzyń Polski przez ostatnie 3 minuty meczu zwycięstwo pozostawało sprawą otwartą (69-66). Na niecałe 90 sekund przed syreną Shook zapewniła swojej drużynie 3 oczka przewagi, lecz chwilę później było już 71-70. Kolejny atak Arki zakończył się powodzeniem i na 30 sekund przed końcem spotkania Krzysztof Szewczyk musiał skorzystać z przerwy na żądanie (71-73). Akademiczkom zabrakło jednak czasu na odwrócenie wyniku i przegrały całe spotkanie 71-75.

Cały mecz nie był ładny do oglądania, bo było mało czasu na przygotowanie i regenerację. Miałyśmy problem, żeby wejść w ten mecz i żeby przełamać różnicę punktową, bo byłyśmy na prowadzeniu tylko 9 minut. Koniec końców to my doprowadziłyśmy do zwycięstwa, chociaż zespół z Lublina zaskoczył nas szybkim atakiem. U nas kluczem do przełamania była lepsza gra w obronie i agresywność – mówiła Kamila Podgórna, zawodniczka VBW Arki Gdynia.

To było spotkanie pełne walki, zostawiłyśmy dzisiaj serce na parkiecie i zagrałyśmy lepiej niż w Gdyni, ale to nie wystarczyło. Smutek jest ogromny, bo nasz sezon dobiegł dzisiaj końca. Z tego miejsca chciałabym podziękować wszystkim, którzy w tym roku byli związani z tym zespołem i wykonali swoją pracę w stu procentach, pozwolili nam być skupionymi na grze. Na pewno jest nam przykro przez ten wynik, ale taki też jest sport, taki był ten sezon i taki był również ten mecz – wyjaśniła Dominika Fiszer, koszykarka Polskiego Cukru AZS UMCS.

Bardzo cieszę się z tego zwycięstwa, bo moje zawodniczki na nie zasłużyły. Byliśmy w dobrym położeniu po wygranej u siebie, ale początkowo moi gracze nie byli w stanie zrealizować tych samych założeń na parkiecie. Po pierwszej połowie byłem zawiedziony, bo brakowało u nas intensywności w obronie i boiskowej kreatywności. W drugiej połowie to poprawiliśmy, weszliśmy na wyższy poziom i wróciliśmy do gry. To była świetna walka dwóch topowych ekip i szkoda, że tylko jedna może przejść dalej, bo był to pojedynek na najwyższym poziomie – opisał Philip Mestdagh, szkoleniowiec drużyny gości.

Wygrał dzisiaj zespół z szerszym, silniejszym i bardziej zbilansowanym składem, co podczas meczu dało nam się we znaki. Jesteśmy rozczarowani, bo nikt nie zakładał, że skończymy tylko na ćwierćfinale. Chcieliśmy i mogliśmy więcej, ale ten zespół spotkał ogrom pecha, bo przez kontuzje straciliśmy kluczowe zawodniczki. Taki jest sport, w tamtym roku my mieliśmy szczęście, a inne zespoły były kontuzjowane, a w tym sezonie było odwrotnie. Wiemy, dlaczego tak się stało, ale na wnioski przyjdzie jeszcze czas. Trzeba docenić to, co ten zespół zrobił przez 3 lata – tłumaczył Krzysztof Szewczyk, trener gospodyń.

Polski Cukier AZS UMCS Lublin – VBW Arka Gdynia 71-75 (16-15, 38-34, 54-52, 71-75)
AZS UMCS: Goss (20), Shook (14), Fiszer (11), Gustavsson (9), Ullmann (9), Zięmborska (4), Jeziorna, Nassisi (DNP), Goszczyńska (DNP), Adamczuk (DNP), Kuczyńska (DNP).
Arka: Davis (28), Wrzesiński (13), Borkowska (10), Kastanek (9), Miškinienė (5), Podgórna (5), Szymkiewicz (3), Cowling (2), Puter, Bazan (DNP), Żytkowska (DNP).

Zachęcamy Państwa do rozliczenia swojego PIT-u z AZS-em UMCS Lublin i przekazania  swojego 1,5% podatku. Wasze wsparcie pomaga  rozwijać klub i pisać kolejne piękne rozdziały historii jego funkcjonowania.

KRS: 000056079

 

Fot. Elbrus Studio
Autor: Michał Długosz

 

 


Podziel się
Oceń

Komentarze