Reklama
niedziela, 22 grudnia 2024 14:32
Reklama

Krzysztof Szewczyk: Ten wynik jest dla nas zawodem.

  • Źródło: AZS UMCS Lublin

Autor: Elbrus Studio

Źródło: AZS UMCS Lublin

Akademiczki zakończyły rundę zasadniczą Orlen Basket Ligi Kobiet na szóstej pozycji. Podopieczne Krzysztofa Szewczyka zaliczyły 11 zwycięstw oraz 9 przegranych, co nie jest powodem do radości dla zespołu. Polski Cukier AZS UMCS Lublin rozpoczyna fazę play-off od starcia z VBW Arką Gdynia i ma nadzieję na dojście do pierwszej czwórki. Zapraszamy do przeczytania rozmowy z trenerem.

Zakończyliście tegoroczne zmagania w grupie z bilansem 11 zwycięstw i 9 porażek, który zapewnił wam szóste miejsce. Czy satysfakcjonuje Pana taki wynik?
Na pewno mnie nie satysfakcjonuje, nie ma co ukrywać. Ten wynik jest dla nas zawodem, z pewnością liczyliśmy na więcej, ale na ten rezultat złożyło się wiele niefortunnych rzeczy. Nie ma tu miejsca na zadowolenie, jesteśmy tym zawiedzeni.

Jak duży wpływ na waszą pozycję miały liczne kontuzje w zespole?
To jest jeden z elementów, który miał wpływ na to szóste miejsce. Pod koniec pierwszej rundy wypadła nam Magda Ziętara na cały sezon, w końcówce straciliśmy dwóch podstawowych graczy, zawodniczki młodzieżowe, więc pod koniec sezonu graliśmy bez dwóch koszykarek z pierwszej piątki. Dodatkowo kontuzje pojawiały się z dnia na dzień, wybijały drużynę z rytmu i to miało na pewno duży wpływ na ten wynik. Co nie zmienia faktu, że jesteśmy tym rezultatem zawiedzeni.

Jakie nastroje panują w drużynie przed play-offami?
Jedziemy do Gdyni po awans do półfinału, innego celu nie możemy mieć i zespół jest na tym skoncentrowany. Wygląda na to, że wystąpimy w pełnym składzie, na jaki nas w tej chwili stać i będziemy walczyć o pierwszą czwórkę.

We wcześniejszych etapach sezonu nadzieje były bardzo duże, a czy aktualnie stawia Pan przed drużyną jakiś cel minimum?
Nie ma tu już miejsca na stawianie sobie jakichś dodatkowych celów, bo aktualnie mamy tylko jeden: awans do czwórki. Później będziemy martwili się resztą, ale teraz chcemy przede wszystkim dostać się do półfinału. Na podsumowanie jeszcze przyjdzie czas po ostatnim meczu.

Gdyby miał Pan wybrać najlepsze i najgorsze momenty tej rundy, to na co by Pan wskazał?
Dwa najgorsze momenty to pierwsza runda, kiedy przegraliśmy z ekipami z Sosnowca i Poznania, po ciężkich meczach euroligowych. Drugi zły moment nastąpił po przerwie na kadrę, ale gdy terminarz uległ zmianie, spodziewaliśmy się, że tak może być, bo realnie od 3 stycznia do 4 lutego rozegraliśmy 11 spotkań w ciągu 30 dni. Wiedzieliśmy, że będzie to dla nas kosztowne. Najlepszy moment nastąpił od przełomu grudnia do końca stycznia, do Pucharu Polski, gdzie graliśmy naprawdę dobrze. Byliśmy jednak świadomi, że ten okres będzie nas dużo kosztował.

Czeka was trudny pojedynek z Arką Gdynia. Jak Pan ocenia szanse AZS-u i co będzie waszą mocną stroną w tym starciu?
Nie przez przypadek Arka walczyła do ostatniego momentu o drugie miejsce. Ten sezon rozgrywa dobrze, w miarę równo. Ma zbilansowany, szeroki skład i przewagę fizyczną nad nami. Oprócz pozycji numer jeden, to jest zespół wyższy i silniejszy od nas. Musimy się skupić na zneutralizowaniu tego wszystkiego, co nie będzie proste. Jeżeli chcemy liczyć się w walce o awans, musimy zagrać szybko, na dobrej intensywności i trafiać rzuty z półdystansu, bo to jest klucz do zwycięstwa.

Michał Długosz /AZS UMCS Lublin


Podziel się
Oceń

Komentarze