Reklama
piątek, 22 listopada 2024 06:52
Reklama

Ekspert KUL o kanonie lektur, których nie czytają uczniowie.

12 lutego rozpoczęły się prekonsultacje zmian w podstawach programowych. Ministerstwo Edukacji zaprezentowało nowe, "odchudzone" wersje podstaw nauczania dla wybranych przedmiotów. Do 19 lutego nauczyciele, rodzice i eksperci oświaty mogli zgłaszać uwagi do zaproponowanych zmian w obrębie kanonu lektur szkolnych. Poniżej prezentujemy komentarz prof. Sławomira Jacka Żurka z KUL.
  • Źródło: rzecznik prasowy KUL
Ekspert KUL o kanonie lektur, których nie czytają uczniowie.

Źródło: rzecznik prasowy KUL

— Słuszne jest przeświadczenie, że dobór lektur i ich recepcja przez ucznia są czynnikami kształtującymi jego świadomość, jednak pod warunkiem, że będzie on je czytał - podkreśla polonista, ekspert KUL prof. Sławomir Jacek Żurek.

Zdaniem prof. Żurka w polskiej szkole nie od dziś jest problem z czytaniem lektur. Na to, że uczniowie dawno przestali czytać, wskazują liczne badania edukacyjne prowadzone szczególnie intensywnie w połowie poprzedniego dziesięciolecia przez Instytut Badań Edukacyjnych (IBE) w Warszawie. W świetle dokonanych wówczas ustaleń (próbie poddano ponad 16 000 gimnazjalistów) tylko 7% uczniów polskich szkół czyta regularnie lektury zadawane przez nauczyciela. Oznacza to, że jedynie 3-4 uczniów w klasie spełnia ten podstawowy warunek polonistycznego nauczania. A co z resztą? - Korzystają głównie z opracowań lekturowych, czyli tzw. bryków oraz streszczeń dokonywanych podczas lekcji przez bezradnego wobec tej rzeczywistości nauczyciela - mówi naukowiec.

W badaniach prowadzonych w roku 2016 partnerem IBE był Katolicki Uniwersytet Lubelski Jana Pawła II. Wobec ówczesnego boju o kanon lektur szkolnych, zwłaszcza o obecność w nim powieści Henryka Sienkiewicza, o których szeroką obecność walczyli ich miłośnicy, ankieterzy (doktoranci KUL) sprawdzali, ilu uczniów na Lubelszczyźnie tak naprawdę przeczytało Krzyżaków. Badania odsłoniły druzgoczący fakt – na kilka tysięcy ówczesnych gimnazjalistów książkę tę przeczytał jeden chłopiec.

Zdaniem eksperta w kolejnej dyskusji nad kanonem lektur trzeba więc sobie uświadomić, że w szkolnictwie tak naprawdę chodzi nie o to, co uczniowie z niego czytają, lecz to czego nie czytają. Nie ma więc większego znaczenia, czy będzie tam umieszczony Potop w całości czy we fragmentach, czy znajdzie się tam Mickiewicz czy Słowacki, wiadomo bowiem, że w 93% uczniów po te lektury nawet nie sięgnie. - Pod koniec lat 90. XX wieku, stanowiących początki depresji czytelniczej w szkole, na zlecenie paryskiej „Kultury" przeprowadziłem ankietę wśród ówczesnych polskich maturzystów, stawiając w niej pytanie: „Czy w Twojej szkole można zdać maturę nie przeczytawszy ani jednej książki?". Ponad 90% ankietowanych odpowiedziało, że można! Co to oznacza? To, że w środowisku oświatowym dominuje przyzwolenie na nieczytanie, a sam proces analizy tekstów ma charakter fikcyjny - przytacza filolog.

W opinii eksperta KUL, przyczyną zaistniałego stanu był system nauczania zaburzony przez ówczesny źle zaplanowany system egzaminacyjny. - Polska szkoła potrzebuje dziś przed wszystkim strategii rozwoju czytelnictwa. To znaczy urealnienia tego co, jak i kiedy się czyta. Przeciętny polski uczeń obciążony różnymi obowiązkami szkolnymi i pozaszkolnymi jest bowiem w stanie tak naprawdę przeczytać w ciągu roku jedynie od 3 do 4 obszernych pozycji książkowych, a nauczyciel tyleż omówić w sposób pogłębiony, egzekwując przy tym rzeczywistą ich znajomość - zauważa prof. Sławomir Jacek Żurek.

W szkole podstawowej, szczególnie w klasach IV–VI, by zachęcić uczniów do czytania, lektury winne być dobierane z myślą o ich codziennym życiu (literatura dla dzieci i młodzieży), dotykające ich rzeczywistości. Nie można więc kazać dzieciom czytać o tym, co było bliskie ich dziadkom (a często i pradziadkom), w dodatku napisanego językiem kompletnie nieadekwatnym do współczesności. - Uczniowie tego „nie kupią" - zaznacza  ekspert. 
Jego zdaniem wdrażanie w klasach starszych (VII–VIII) klasyki – arcydzieł Kochanowskiego, Mickiewicza czy Prusa ma sens. -  Stopniowo, głównie we fragmentach, by pozwolić uczniom na oswojenie z polszczyzną minionych wieków, a nie na starcie zniechęcić ją, w dodatku na całe życie, do tych pozycji - mówi polonista. 

Dopiero na takich podwalinach w liceum nauczyciel, znając swoich uczniów, powinien uwzględniać ich indywidualne zainteresowania i potrzeby, dając im więcej szans na samodzielne wybory lekturowe. Dla jednych bowiem lektura Zbrodni i kary Dostojewskiego stanie się głębokim przeżyciem intelektualnym, ale dla drugich będzie tekstem za trudnym i wystarczy by przeczytali np. Łagodną tego samego autora, mającą mniejszą objętość i napisaną prostszym językiem. 
Ważne jest, by młodzi ludzie, ale też nauczyciele poloniści zdali sobie sprawę, że czytanie podnosi poziom rozumienia rzeczywistości, kształtuje umiejętności komunikacyjne i wyostrza myślenie, co przekłada się na jakość życia. także w sposób finansowy. – W wielu zagranicznych firmach, w których zarabia się fortuny, coraz częściej menagerowie pytają kandydatów nie o znajomość realiów giełdowych czy kategorii z zakresu bankowości, ale o to, co ostatnio przeczytali - podsumowuje prof. Żurek. 
Prof. Sławomir Jacek Żurek to polski filolog i historyk literatury. Na KUL jest profesorem badawczym.


Podziel się
Oceń

Komentarze