Zwykle to Ty zadajesz pytania. Tym razem, z racji jubileuszu „Panoramy Lubelskiej”, to my chcielibyśmy podsumować minione 20 lat i przy okazji dowiedzieć się: skąd „Panorama” się wzięła i dlaczego zdecydowałaś się wydawać własną gazetę.
W mojej rodzinie krąży taka anegdota, że to ja obaliłam poprzedni ustrój. Obaliłam marzeniami. Jako małe dziecko chodziłam ze skakanką i ze wszystkimi przeprowadzałam wywiady – z rodziną, z sąsiadami, ze wszystkimi znajomymi... Wszystkich zahaczałam. Mówiłam, że w przyszłości chcę zostać dziennikarzem. W tym nie było jeszcze nic dziwnego, bo i w tamtym ustroju byli dziennikarze. Ale ja mówiłam, że będę miała własną gazetę. Rodzina starała się mi tłumaczyć na tyle, na ile umiałam zrozumieć, że własnej mieć nie mogę, że jest to niemożliwe.
A potem?
Skończyłam studia, filologię polską na UMCS. Zmienił się ustrój. Pomyślałam, że to dla mnie właśnie ten ustrój się zmienił. Zmieniła się sytuacja i zrozumiałam, że muszę wykorzystać ten moment. Najpierw zaczęłam pracować w kolejnych redakcjach: „Dnia – Gazety Codziennej”, potem „Kroniki Tygodnia”, „Ekspress Faktu”. To były bardzo trudne i specyficzne czasy, w redakcji bardzo często zdarzało się nawet, że nie dostawaliśmy pieniędzy, tak po prostu.
W jednej z tych redakcji poznałam mojego męża. Mariusz też był dziennikarzem i postanowiliśmy, że spróbujemy robić coś samodzielnie. Jak pamiętasz, gazety padały wtedy i bardzo szybko powstawały kolejne, nowe. Każdy myślał o tym, żeby zostać wydawcą. My wiedzieliśmy już wtedy, jak to robić i postanowiliśmy tę swoją wizję nowoczesnych mediów wdrażać w życie. W 1993 roku założyliśmy swoją pierwszą firmę i zaczęliśmy wydawać swoją pierwszą gazetę. To był „Goniec Podlasia”. Kiedy dziś zaglądam do „Gońca”, widzę, jak ogromny skok na przestrzeni tych 20 lat zrobiły media. Zmienił się sposób wydawania, są to zupełnie inne gazety. Tamte wyglądały jak gazetki szkolne.
Czy było łatwiej?
To zależy, co rozumiemy pod pojęciem „łatwiej”. Z pewnością łatwiej było finansowo. Łatwiej było utrzymać małe wydawnictwo, bo ludzie byli spragnieni nowych mediów. Społeczeństwo było wszystkiego ciekawe – i było spragnione reklamy. Reklama to było coś, z czym na taką skalę dotychczas się nie spotykali. Tuż po transformacji gospodarczej, jaką przechodził nasz kraj, powstawały prywatne firmy, które chciały promocji. Chciały być znane, rozpoznawalne i żeby o nich mówiono. Reklama była czymś, co od razu stawiało firmę na wyższej półce. Z pozyskiwaniem reklamodawców nie było problemów, a to z kolei dawało środki na bezpieczne funkcjonowanie gazety na rynku.
A konkurencja?
Konkurencji nie było wcale mniej. Wręcz przeciwnie, była większa. W Lublinie były wydawane cztery gazety codzienne – dwie popołudniówki i dwie poranne. Była też przecież „Gazeta Wyborcza”, Telewizja Niezależna Lublin... A my funkcjonowaliśmy na tamtym rynku zupełnie nieźle.
A „Panorama Lubelska”? W którym momencie pojawił się pomysł?
Pomysł na „Panoramę”, jak wiele rzeczy w moim życiu, pojawił się nagle, tak po prostu. Urodziłam syna, Filipa, zajmowałam się jego wychowaniem... I w którymś momencie poczułam że czegoś mi brakuje. Że „Goniec Podlasia” nie zaspokaja chyba wszystkich moich oczekiwań. Chciałam, żeby istniała znacznie większa gazeta wydawana na Lubelszczyźnie. Stąd pomysł na „Panoramę Lubelską”. Miałam wizję, że musi to być kolorowy magazyn poświęcony gospodarce, samorządowi. To się przecież przenika. I kiedy już miałam koncepcję, od razu przeszliśmy obydwoje z Mariuszem do czynu. Pierwszy numer ukazał się na początku grudnia 1994 roku. Ponieważ jestem „grudniowa”, to pierwszy numer „Panoramy” był prezentem, jaki zrobiłam sobie na 30 urodziny.
Dlaczego biznes, samorząd, a nie kultura i sztuka? Albo dziennikarstwo śledcze?
Wiem, z uwagi na moje wykształcenie (polonistyka), powinnam wydawać magazyn poświęcony kulturze. Może sprawom społecznym. Napisałam w życiu raptem kilka recenzji teatralnych, chociaż robiłam specjalizację z teatrologii.
Uwielbiam chodzić do kina, uwielbiam teatr, uwielbiam dobrą książkę, ale jeśli chodzi o media, to odnajduję się w tematyce gospodarczej. Starałam się nadrobić braki, skończyłam studia podyplomowe w zakresie finansów publicznych i bankowości centralnej. To było coś, co mnie naprawdę bardziej pociągało niż kultura i teatr.
„Panorama” jest magazynem, który nie zmierza w stronę dziennikarstwa śledczego. Staram się pokazać pozytywną stronę człowieka, gospodarki, samorządu. Chcemy być tam, gdzie dzieje się to wszystko, co rozwija nasze województwo, dzięki czemu społeczeństwo staje się bogatsze. Nie chcę dziennikarstwa z nożem w ręku. To zbyt eksploatuje psychicznie, w pierwszym odruchu wciąga, ale potem, po przeczytaniu jakiejś sensacji, wcale nie czujemy się lepiej. Przeciwnie, ta ciekawość zwykle kosztuje dużo zdrowia. Zdecydowanie lepsze są te dobre sensacje, po których cieszy nas, że coś pozytywnego pozostaje.
A sama „Panorama”? Ludzie którzy dla niej, w niej pracowali?
Te dwadzieścia lat to oczywiście szmat czasu, przez naszą redakcję przewinęło się mnóstwo osób, niektórzy byli z nami dłużej. Dwadzieścia lat pracuje z nami ten sam grafik, Grzegorz Ligaj. Po raz pierwszy zetknęliśmy się z Grzegorzem w jakiejś innej redakcji, to chyba była „Gazeta Domowa”. On zajmował się tam czymś zupełnie innym, chyba sprzedażą powierzchni reklamowej. I kilka lat później, kiedy otworzyliśmy naszą redakcję na ul. Granicznej, okazało się, że Grzegorz jest naszym sąsiadem. Wszyscy rozwijaliśmy się razem z „Panoramą” przez te lata. Grzegorz stał się przez ten czas naprawdę świetnym grafikiem i współpracownikiem.
Były także inne osoby. Muszę tu wspomnieć o pani Elżbiecie Paszkowskiej. Pracowała w „Panoramie” około 9 lat, zajmowała się sprzedażą powierzchni reklamowej, kontaktami z klientami. To była – i wciąż jest – niesamowita osoba, nadal mamy ze sobą świetny kontakt. W kwestii współpracy po paru latach wystąpiło po prostu wypalenie, tak się zdarza w naszej branży, pani Elżbieta pracuje dziś gdzie indziej.
Myślę że ważną osoba był nieżyjący już niestety Ryszard Kamiński. Dziennikarz specjalizujący się nie tylko w tematyce rolnej, ale i samorządowej. To była też taka dobra dusza redakcyjna. Znaliśmy się z Rysiem od wielu lat. Pracowaliśmy w różnych „konfiguracjach”. Raz on był moim szefem, potem ja jego szefową. Mimo różnicy wieku pracowało nam się naprawdę fantastycznie. Kiedy myślę o jubileuszu dwudziestolecia, to jego nie może zabraknąć w moich wspomnieniach. Kto jeszcze? Na pewno Ewa Kiernicka, która przed laty zajmowała się w „Panoramie” przede wszystkim częścią magazynu poświęconą urodzie, wywiadom z gwiazdami.
Osoby, dzięki którym „Panorama” ma się świetnie, były także poza naszą redakcją. Chcę tu wspomnieć o przyjacielu Krzysztofie Szydłowskim z SIS, z którym rok temu powołaliśmy do życia moją drugą pasję, jaką jest Klaster Designu Innowacji i Mody. Po raz pierwszy mam wspólnika. Współpracuje nam się doskonale, a sama idea klastra pomaga mi kreować coraz lepszą i ciekawszą – innowacyjną i modną – „Panoramę”. Kiedyś często zastanawiałam się, czy będę potrafiła współpracować, bo przez lata byłam sobie sama sterem, żeglarzem i okrętem, a tu okazało się, że współpraca układa się świetnie.
Co nowego w „Panoramie”?
Zajmujemy się tematami gospodarczymi, a w gospodarce ciągle dzieje się coś nowego! My też mamy wciąż nowe pomysły. „Lider Eurofunduszy” to konkurs, który realizujemy już po raz drugi. W tym roku, kiedy podsumowujemy mijającą już unijną perspektywę finansową 2007-2013, zainteresowanie konkursem jest ogromne. Wiedzieliśmy, że na Lubelszczyźnie wiele się dzieje, ale dopiero praca nad ostatnim wydaniem „Panoramy” – które było tak obszerne, że trzeba było je kleić, zamiast jak zwykle szyć (śmiech) – uświadomiła nam, jak nasz region pięknieje, rozwija się i bogaci. Zachęceni sukcesem „Lidera Eurofunduszy” w tym roku po raz pierwszy organizujemy podobny konkurs dla sektora spółdzielczości.
Od roku mamy też swój portal internetowy, a w nim codziennie aktualizowane informacje dotyczące regionu. Te skoncentrowane na interesującej nas tematyce samorządowo-gospodarczej, ale już nie tylko – pojawiają się też na przykład tematy społeczne. Ostatnio uruchomiliśmy cieszący się ogromnym zainteresowaniem naszych czytelników cykl „Gotuj z VIP’ami”, w którym nasi goście podają świetne przepisy na swoje ulubione potrawy. Od jakiegoś czasu prowadzimy też codzienną rubrykę pod tytułem „To był dzień”. Zamieszczamy w nim informacje i komentarz dnia. Zadajemy pytanie politykom, przedsiębiorcom, artystom. Pokazujemy świeże spojrzenie, także zwykłych ludzi, na to, co wydarzyło się danego dnia. Jak wielkim zainteresowaniem cieszy się ten cykl, widać po ilości osób odwiedzających portal.
Czym dla Ciebie jest przestrzeń wirtualna? Internet i to wszystko, co przyniósł XXI wiek?
Tylko uzupełnieniem. Ja nie jestem z pokolenia Internetu. Wiem oczywiście, że Internet ułatwia naszą pracę. Jest niezwykle cennym źródłem informacji, ale nie podstawowym. Przez długi czas „Panorama” broniła się przed wejściem do sieci. Mieliśmy stronę, taką bardziej „wizytówkową”, na której ukazywały się tylko niektóre teksty z wydania papierowego. W ubiegłym roku zdecydowaliśmy się na codzienne istnienie w Internecie.
Plany na przyszłość?
Mam ich wiele i zwykle staram się je realizować. Chcę miedzy innymi rozwinąć tę część, na którą dotychczas nie starczało mi czasu. To telewizja internetowa, która dopiero raczkuje, ale już widzę, że moja wizja idzie w dobrym kierunku. Na razie nadajemy krótkie materiały publicystyczne, produkujemy filmy reklamowe, ale chcemy iść dalej i rozwijać to przedsięwzięcie.
„Panorama” to pasja i przyjemność, chociaż były w moim życiu także trudne momenty. Blisko dwa lata temu na 4 miesiące odeszłam od „Panoramy”, z zamiarem zaprzestania jej wydawania i wtedy mogłam spojrzeć na nią z boku. Chłodniejszym okiem. Zobaczyłam jej potencjał. Także przyjaciele, których „Panorama” ma wielu, namawiało mnie, żeby tę jakość, którą osiągnął nasz miesięcznik, kontynuować i rozwijać. Sama wiesz doskonale, jak ciężko pracujemy. Sprawia to ogromną przyjemność, ale też wymaga wielkiego wysiłku. Zależy nam na tym, żeby „Panorama” stawała się coraz ciekawsza. Cały nasz zespół ma z tej pracy ogromną frajdę. Wszyscy staramy się, żeby „Panorama Lubelska” była takim medium, które nasi czytelnicy chcą dostać do rąk. Mamy w planach trochę niespodzianek dla naszych czytelników i przyjaciół. A przyjaciół mamy wielu. Są nimi także wszyscy nasi Czytelnicy i Reklamodawcy. Chciałabym im wszystkim z okazji tego dwudziestolecia pokłonić się nisko i podziękować za to, że są z nami przez te wszystkie lata. Że stale dostajemy od nich sygnały, że jesteśmy potrzebni. W wielu samorządach są „zszywki” naszego magazynu. Jest to dla nas ogromnie ważne. Jesteśmy dobrym miejscem promocji wizerunku. Ostatnio rozmawiałam z pewnym samorządowcem, który spytany o to, czy chce pojawić się w „Panoramie”, odpowiedział: „Proszę nie zadawać takiego pytania, przecież to w „Panoramie” pojawiają się ci, którzy coś robią i mają coś do powiedzenia”. Chyba tym, co cenię najbardziej w mojej pracy w „Panoramie”, są spotkania z ludźmi i takie właśnie rozmowy. Taki komplement chciałby usłyszeć każdy wydawca.
A podsumowując?
Przez 20 lat nie mieliśmy żadnych sprostowań ani skarg. Szczęśliwie ominęły nas większe kłopoty, z jakimi borykały się inne media, a przecież te lata to były i okresy prosperity i okresy kryzysu. Obok nas powstawały magazyny o podobnym charakterze, co mnie zawsze bardzo cieszyło. Uważam, że rynek mediów powinien być bogaty. Wybitny pisarz Junosza Szaniawski pod koniec XIX wieku narzekał na lubelski rynek:„[...] za lat dwieście będzie tam pewnikiem tylko Lubelski Kuryer i Bluszcz z Tygodnikiem”. Mam nadzieję, że to proroctwo nie ma szansy na spełnienie.
Czy osiągnęłaś sukces? Tym jubileuszem zamykasz jakiś ważny etap, czy może otwierasz kolejny?
Hmm, kobieta sukcesu... zawsze z definicji to była dla mnie osoba, która prowadzi ogromną firmę, zatrudnia setki osób. Ale to chyba nie tylko to... Tak! Oczywiście, że odniosłam sukces! Moim sukcesem są przyjaciele. To mój największy majątek, dzięki nim czuję się kobietą spełnioną. Przez lata udaje mi się robić to, co kocham i chyba ta miłość jest odwzajemniona. Za kolejne 5 lat „Panoramę” czeka ćwierćwiecze, a przez ten czas mnóstwo zmian i pracy. Pierwszą dwudziestkę zamykamy z satysfakcją – jesteśmy we właściwym, wypracowanym sumiennie miejscu. Mamy jeszcze mnóstwo do zrobienia, ale tez sporo osiągnęliśmy. I jest się z czego cieszyć.
rozmawiała Tatiana Aleksandrowicz
zdjęcia: Filip Trubalski
Komentarze