– Prawie 96 proc. naszych respondentów zadeklarowało, że zadłużenie pociąga za sobą także zupełnie inne problemy natury pozafinansowej. 40 proc. odpowiada, że najczęściej są to napięcia w rodzinie, różnego rodzaju kłótnie i nieporozumienia. W dalszej kolejności mamy emocje, takie jak poczucie bezsilności związane z tym, że nie dajemy sobie rady i nie mamy wsparcia. Zamykamy się w sobie, wstydzimy się naszego zadłużenia. Pojawia się również depresja – mówi Agnieszka Salach z biura prasowego Grupy KRUK.
Jak wynika z najnowszego badania „Postawy różnych pokoleń Polaków wobec zadłużenia”, przeprowadzonego przez IQS na zlecenie Grupy KRUK, długi mają duże przełożenie na stan emocjonalny. Najczęściej towarzyszą im niepokój i lęk (66 proc.) oraz strach i napięcie (65 proc.). Tylko 5 proc. Polaków zadeklarowało, że długi są im obojętne i nie mają żadnego wpływu na ich samopoczucie.
– Najbardziej emocjonalne pod tym względem okazuje się być pokolenie Y [25–38 lat – red.]. Wśród tej grupy wiekowej najwięcej osób odpowiedziało, że zadłużenie wpływa na ich poczucie stabilności i bezpieczeństwa. To oni najczęściej zapadają z tego powodu na depresję – mówi Agnieszka Salach.
Zadłużenie w największym stopniu demotywuje przedstawicieli generacji 65+. Z kolei osoby z pokolenia X (39–54 lata) wierzą w siebie i zadłużenie nie powoduje u nich spadku nastroju. Wszystkie grupy wiekowe podkreślały, że najważniejsze cechy charakteru, które pomagają radzić sobie z trudną sytuacją finansową, to konsekwencja (54 proc.), silna wola (45 proc.), wiara w poprawę sytuacji (43 proc.) oraz odporność na stres (39 proc.).
Co ciekawe, im młodsze pokolenie, tym bardziej skore do otwartej rozmowy o finansach. Co trzeci przedstawiciel generacji Z (18–24 lata) twierdzi, że poinformowałby współmałżonka lub partnera o swoich problemach finansowych. Wśród millenialsów ten odsetek wynosi już 25 proc. i spada wraz z wiekiem. Wśród baby boomersów (55-64 lata) na szczerą rozmowę z partnerem zdecydowałby się tylko co dziewiąty przedstawiciel tej grupy wiekowej.
Ponad połowa Polaków (52 proc.) uważa, że nie ma decydującego wpływu na to, czy wpadnie w długi. Z kolei 40 proc. sądzi, że zadłużenie jest konsekwencją życiowej niezaradności.
– Dość charakterystyczną grupą jest pokolenie 65+. Dominują w nim osoby, które uważają, że długi są głównie spowodowane nieumiejętnością gospodarowania finansami. Przedstawiciele tej generacji najczęściej odpowiadali też, że w zadłużenie najczęściej popadamy przez mechanizmy konsumpcyjne, czyli za dużo kupujemy, nie potrafimy sobie niczego odmówić – mówi Agnieszka Salach.
Jak podkreśla psycholog Roman Pomianowski, młodsze pokolenia są generalnie bardziej skore do optymizmu w kwestii finansów, nierzadko licząc, że w razie problemów będą mogli się zwrócić po pomoc do rodziców. Potwierdzają to zresztą wyniki badania. 37 proc. przedstawicieli generacji Z, mając kłopot ze spłatą zadłużenia, w pierwszej kolejności zwróciłoby się z prośbą o pomoc do rodziców, a tylko 18 proc. – do firmy, której zalega z zapłatą. Starsze pokolenia cechuje z kolei większe poczucie odpowiedzialności. Ogółem 37 proc. Polaków deklaruje, że w takiej sytuacji od razu skontaktowaliby się z firmą windykacyjną lub firmą, której zalegają z zapłatą.
– Zadłużenie to zawsze ogromny problem, często na tyle przerażający, że aż nie chce się go przyjąć do wiadomości i robi się wszystko, aby przed nim uciec. Ale prędzej czy później jego konsekwencje docierają do człowieka – mówi Roman Pomianowski, psycholog ze Stowarzyszenie Program Wsparcia Zadłużonych. – Przy naszym poziomie edukacji ekonomicznej większość Polaków zapytanych: „Co zrobić w sytuacji zadłużenia?”, ma w głowie jeden wielki znak zapytania.
Prawie 60 proc. Polaków nie wie, jak mogłoby sobie poradzić ze spłatą zadłużenia i potrzebowałaby pomocy w tym zakresie. Ponad połowa (54 proc.) twierdzi, że w rozwiązaniu problemu pomogłoby im znalezienie dodatkowego źródła dochodu. Z kolei co piąta osoba potrzebowałaby pomocy w planowaniu domowego budżetu i osoby, która mogłaby ją motywować do spłaty długu. We wspomnianym badaniu 45 proc. Polaków zadeklarowało także, że mając problemy finansowe, ważne byłoby dla nich wsparcie, doradztwo i pomoc ze strony rodziny. Jednak tylko co piętnasty Polak (7 proc.) oczekiwałby wyręczenia w spłacie długu.
– Tu nie chodzi o pocieszanie, tylko zbudowanie planu, włącznie z odesłaniem takiej osoby do specjalistycznej pomocy terapeutycznej czy psychiatrycznej, bo takiej też osoby zadłużone mogą wymagać – mówi Roman Pomianowski.
– Respondenci często mówili nam też, że w razie tarapatów finansowych zależy im na pozyskaniu wiedzy o tym, jak je spłacać. To pokazuje, jak ważne są inicjatywy społeczne, jak chociażby przypadający 17 listopada Dzień bez Długów. To dobry pretekst, żeby edukować ludzi na tematy finansowe: jak odpowiedzialnie się zapożyczać, na co zwracać uwagę. Jest to też pretekst do tego, żeby zacząć rozmawiać na temat finansów z naszymi najbliższymi –mówi Agnieszka Salach.
Komentarze