Reklama
niedziela, 24 listopada 2024 15:49
Reklama

Ruch lotniczy nad Europą coraz większy. Problemem są opóźnione loty i wdrażanie nowych technologii

Polskie lotniska notują nawet dwukrotnie wyższą dynamikę wzrostu niż europejska średnia. To rodzi szereg wyzwań, związanych m.in. z zarządzaniem przestrzenią powietrzną nad Europą. Zatłoczone niebo to jedna z głównych przyczyn opóźnień, które w ubiegłym roku – według danych Eurocontrol – sięgnęły w sumie 15 mln minut. Rynek lotniczy stoi też przed koniecznością zwiększonych inwestycji w infrastrukturę, załatania luk kadrowych i wdrażania nowych technologii.
Ruch lotniczy nad Europą coraz większy. Problemem są opóźnione loty i wdrażanie nowych technologii

– W tej chwili rynek lotniczy w Polsce i w Europie świetnie się rozwija, w Polce w szczególności. Tutaj i w całym regionie Europy Środkowo-Wschodniej ruch lotniczy rośnie najbardziej, wzrosty są dwucyfrowe. Polska jest pod tym względem liderem. Patrząc przyszłościowo, to właśnie w tym regionie tkwi największy potencjał, ale i największe wyzwania – mówi Magdalena Jaworska, członek zespołu Komisji Europejskiej ds. żeglugi powietrznej (Performance Review Body).

Jak wynika z danych ACI Europe, europejskie lotniska obsłużyły w ubiegłym roku 2,34 mld pasażerów, co stanowiło wzrost o 6,1 proc. Polskie porty lotnicze notują jednak dwukrotnie wyższą dynamikę wzrostu niż europejska średnia. W zeszłym roku obsłużyły w sumie 45,7 mln podróżnych, czyli o 14 proc. więcej w stosunku do poprzedniego – wynika z danych ULC.

Pierwsze półrocze br. było równie udane. Jak poinformował Związek Regionalnych Portów Lotniczych, polskie lotniska od stycznia do czerwca obsłużyły 22,3 mln pasażerów, z czego 38 proc. przypadło na największe, warszawskie Lotnisko Chopina, a 62 proc. – na porty regionalne. Te odprawiły w sumie w sumie 13,7 mln podróżnych, czyli o ponad 950 tys. więcej (wzrost o 7,5 proc.) w porównaniu z tym samym okresem rok wcześniej i było to najlepsze jak dotąd półrocze w historii polskich portów regionalnych. Co istotne, w tym samym czasie średnia dynamika ruchu pasażerskiego w europejskich lotniskach wg ACI Europe wyniosła 4,4 proc.

Z prognoz ULC wynika, że w 2019 roku łączna liczba pasażerów polskich lotnisk powinna już przekroczyć 50 mln. Z kolei do 2035 roku – przy utrzymaniu dotychczasowej dynamiki wzrostu – ta liczba się podwoi i sięgnie już 100 mln pasażerów. Jak podkreśla Magdalena Jaworska, tak duża dynamika to dla rynku lotniczego dobra wiadomość, ale i szereg wyzwań.

– Przede wszystkim są to wyzwania związane z tym, że coraz więcej samolotów lata naszą przestrzenią. To oczywiście pożądane, bo tak naprawdę o to przecież chodzi, żeby tych samolotów latało więcej. Ale to wymaga szczególnego przygotowania z punktu widzenia kadr i technologii. Z punktu widzenia zarządzania ruchem lotniczym – nie uciekniemy od technologii i wielu rzeczy nie będziemy w stanie robić dalej tak, jak przez ostatnich 50 lat – podkreśla Magdalena Jaworska. 

Jak ocenia, wiele innowacyjnych rozwiązań technologicznych dla lotnictwa, związanych chociażby z wykorzystaniem sztucznej inteligencji, jest już dostępnych, ale wciąż nie są wdrażane – ani w Polsce, ani w Unii Europejskiej – z kilku powodów. Pierwszym jest przekonanie, że powinno to zostać zrobione wspólnie przez poszczególne państwa członkowskie UE.

– Wspólnie nie oznacza, że będziemy ze sobą konkurować, że ktoś zniknie z rynku. I tak długo, jak nie ma co do tego przekonania i wystarczającego zaufania pomiędzy poszczególnymi krajami, tak długo niestety pewne rzeczy stoją w miejscu – mówi Magdalena Jaworska – Najważniejsze rzecz to zaufanie między poszczególnymi partnerami na tym rynku. Zaufanie, które doprowadzi do tego, że będziemy w stanie nawzajem świadczyć sobie różnego rodzaju usługi, które dzisiaj są podzielone stosownie do granic. Z jednej strony, to przewaga Europy, że mimo tych wszystkich granic naprawdę płynnie zarządzamy ruchem lotniczym, ale z drugiej tych granic jest trochę za dużo. I to jest dziś największe wyzwanie, żeby pewnego rodzaju procesy odbywały się wspólnie.

Cyfryzacja i nowe technologie w lotnictwie przede wszystkim zwiększą bezpieczeństwo i usprawnią zarządzanie ruchem (dla przykładu PAŻP planuje w 2020 roku w podwarszawskich Regułach budowę centrum operacji lotniczych, które będzie przetwarzać dane o ruchu lotniczym dzięki big data). Z drugiej strony mogą też poprawić komfort pasażerów, np. dzięki wykorzystaniu biometrii czy automatyzacji odpraw na lotniskach.

Szybki rozwój rynku lotniczego rodzi też konieczność inwestycji w infrastrukturę. Przedsiębiorstwo Państwowe Porty Lotnicze (jest właścicielem Lotniska Chopina w Warszawie, portów w Radomiu i Zielonej Górze oraz ma udziału w 10 innych) realizuje wielomilionowy program inwestycyjny, w ramach którego m.in. przeznaczy ok. 400 mln zł na budowę terminala pasażerskiego lotniska w Radomiu, wydłużenie pasa startowego, powiększenie płyty postojowej i modernizację dróg kołowania dla samolotów. Port w Radomiu ma odciążyć warszawskie Lotnisko Chopina i obsługiwać na początku około 3 mln pasażerów rocznie. Z kolei na stołecznym lotnisku planowane są inwestycje (m.in. rozbudowa strefy non-Schengen do obsługi lotów międzykontynentalnych), które mają zwiększyć jego przepustowość. Kolejne 110 mln zł PPL wyda też na rozbudowę terminala i infrastruktury lotniska Szczecin-Goleniów, w którym spółka ma udziały.

Jak podkreśla Magdalena Jaworska z unijnego Performance Review Body, wyzwaniem wciąż pozostaje usprawnienie zarządzania przestrzenią powietrzną nad Europą, co wymaga m.in. lepszej koordynacji pomiędzy krajami UE. Przykładem takiej współpracy jest przejęcie przez Polską Agencję Żeglugi Powietrznej – na prośbę Eurocontrol – części europejskiego ruchu lotniczego. PAŻP przejęła część ruchu ze wschodnich Niemiec, średnio to 100–150 samolotów dziennie.

Zatłoczone niebo nad Europą to jedna z głównych przyczyn opóźnień (obok warunków pogodowych i braków kadrowych – zarówno kontrolerów ruchu, jak i obsługi naziemnej). Według danych KE w ubiegłym roku na europejskim niebie odbyło się ok. 11 mln lotów. Średnio co piąty był opóźniony, a ok. 50 tys. pasażerów miało lot opóźniony o co najmniej 2 godziny. Tylko jednego dnia, 7 września ubiegłego roku, nad Europą zanotowano ponad 37 tys. samolotów.

– Rok temu w jeden dzień września w całej Europie było otwartych 700 sektorów dla górnej przestrzeni, w której przelatują samoloty. Tak naprawdę, potrzeba ich około 400, żeby nie było opóźnień. To znaczy, że capacity w Europie jest. Problem stanowi fakt, że nie zawsze tam, gdzie jest największy ruch. Dlatego wyzwaniem jest, żebyśmy umieli tak dopasować dostępne narzędzia, sektory czy kontrole ruchu lotniczego, żeby umieć odpowiedzieć na potrzeby linii lotniczych i pasażerów, aby mogli latać o czasie – mówi Magdalena Jaworska, członek zespołu Komisji Europejskiej ds. żeglugi powietrznej (Performance Review Body).

Eurocontrol (europejska organizacja zrzeszająca unijne agencje kontroli ruchu lotniczego) podaje, że w ubiegłym roku zsumowany czas opóźnionych lotów sięgnął 15 mln minut. Każda minuta to natomiast strata 100 euro dla przewoźnika. Według danych organizacji w ubiegłym roku liczba opóźnionych lotów wzrosła o prawie 280 proc., a 26 proc. lotów miało opóźnienie ponad 15 minut. Organizacja prognozuje ich dalszy wzrost w nadchodzących latach, nawet siedmiokrotny do 2040 roku („Challenges of Growth 2018”). 


Podziel się
Oceń

Komentarze