Połowa roku to czas ważny dla samorządów. Od wielu lat w maju świętujemy kolejne (w tym roku dwudziestą szóstą) rocznice powstania samorządu. Czerwiec to gorący okres sprawozdawczy i czas podejmowania przez organy stanowiące jednostek samorządu terytorialnego uchwał w sprawie udzielenia absolutorium organom wykonawczym (zarządom, wójtom, burmistrzom, prezydentom) z realizacji budżetu za 2015 rok.
Jako wieloletni samorządowiec obserwuję, teraz z pewnego dystansu, co dzieje się na wszystkich szczeblach samorządu terytorialnego w województwie lubelskim. Muszę z satysfakcją stwierdzić, że na tle wzburzonej sytuacji międzynarodowej i mocno „rozkołysanych” władz: ustawodawczej, wykonawczej i sądowniczej, samorząd – co do zasady – jawi się jako „ocean spokojny”. A przecież nie jest on wolny od politycznych swarów, napięć i emocji.
W mojej wieloletniej działalności samorządowej bardzo często zadawałem sobie pytanie: dlaczego w samorządach jest spokojniej? Dlaczego ludzie dobrze oceniają właśnie ten szczebel administracji i mają większe zaufanie do samorządowców niż do polityków realizujących władzę państwową? Odpowiedź zawsze była taka sama. Samorządy, czy tego chcą, czy nie chcą; czy są mniej lub bardziej przesiąknięte polityką – muszą zaspokajać podstawowe potrzeby swoich mieszkańców, tworzących wspólnoty lokalne na szczeblu gminy, powiatu, czy województwa.
Ludzie w województwie lubelskim, tak zresztą jak w całej Polsce, rodzą się, żyją i umierają w samorządzie. Tu zakładają rodziny, chodzą do samorządowych szkół, jeżdżą po gminnych, powiatowych i wojewódzkich drogach. Tu rejestrują i prowadzą działalność gospodarczą, korzystają z pomocy społecznej, kultury i sportu. Samorząd wymusza na organach władzy lokalnej, jak i na samych obywatelach, pewien szeroki zakres działań racjonalnych i skutecznych, opartych na umiarkowaniu i kompromisie. W efekcie, siłą rzeczy, muszą być złagodzone emocje i napięcia, bo „dwa plus dwa zawsze równa się cztery”, a żaden demagog lub nadmiernie nawiedzony „politykier” nie wytrzyma na dłuższą metę konfrontacji z rzeczywistymi problemami i potrzebami, jakimi żyje wspólnota lokalna. W samorządzie władza wie, że musi się z ludźmi „ułożyć”. Społeczeństwo (wbrew pozorom?) potrafi doskonale rozpoznać, kto jest rzeczywiście dobrym samorządowcem, a kto zwykłym nieudacznikiem i karierowiczem. Mieszkańcy każdej gminy wiedzą, że też muszą „ułożyć się” z demokratycznie wybranymi władzami lokalnymi, jeżeli chcą mieć szkołę, drogę, park, czy boisko. I to przynosi efekty.
Gdy przejeżdżam przez nasze województwo – gminy, powiatowe miasteczka, czy lubelski obszar metropolitalny – sam nie mogę wyjść z zadziwienia, jak zmieniły się one w ciągu ostatnich dziesięciu lat. Te wybrukowane granitem ryneczki, te zadbane szkoły, odnowione kościoły, ocieplone i otynkowane budynki prywatne i komunalne; te chodniki i ścieżki rowerowe ułożone z milionów sztuk kolorowej kostki betonowej, zadbane ogrody przy budynkach... Jest to efekt przede wszystkim, racjonalnego działania, zdrowego rozsądku, harmonijnej współpracy samorządowych liderów i zwykłych mieszkańców.
Oczywiście w tym miejscu powinienem zaznaczyć, że w pierwszym rzędzie jest to zasługa dobrego wykorzystania środków europejskich, które szerokim strumieniem napłynęły w ostatnich latach do gmin, miast i powiatów województwa lubelskiego. Ja jednak twierdzę, że największą zasługę ma w tym zakresie samorządowa struktura władzy publicznej i to, że ludzie wzięli sprawy w swoje ręce, w dobrze pojętym własnym interesie lokalnym. Organizują swoje życie, szczególnie na poziomie gmin i miast, nie oglądając się na polityków działających na szczeblu państwowym. We wspólnocie lokalnej nie da się na dłuższą metę oszukiwać ludzi, „czarować”, nie spełniać wyborczych obietnic – i sprawować władzę „do końca świata i jeden dzień dłużej”, zbijając kapitał polityczny na „wojnie polsko-polskiej”. Dlatego najlepiej są oceniane przez ludzi – i osiągają największe sukcesy – te jednostki samorządu terytorialnego, w których w zasadniczych sprawach dotyczących życia wspólnoty lokalnej źródłem mądrych decyzji jest dialog, rozsądek i autentyczna umiejętność rozwiązywania problemów przez profesjonalnych liderów środowisk samorządowych.
Władza państwowa nie musi tworzyć „rajskiego” otoczenia dla samorządów. Niech tyko kieruje się dobrze pojętą zasadą pomocniczości; niech przede wszystkim nie przeszkadza i niech pozostanie w dialogu z demokracją lokalną w imię dobra wspólnego. Samorządy trzymają się mocno i to one... dadzą radę.
dr Jacek Sobczak*
* Jacek Sobczak jest prawnikiem i wieloletnim działaczem samorządowym. W latach 1994-2006 zasiadał w Radzie Miasta Lublin. Radny Sejmiku Województwa Lubelskiego III i IV kadencji. Od 2006 r. do 2010 r. pełnił funkcję wicemarszałka województwa lubelskiego; do 2014 roku zasiadał w Zarządzie Województwa.
Komentarze