Ostatnio jedna z firm zaprezentowała raport dotyczący inwestowania na Białorusi. Wynika z niego, że można tam założyć firmę z obcym kapitałem w jeden dzień. Jak jest w tej kwestii na Ukrainie?
Kiedyś rzeczywiście nie było to łatwe, ale dziś firmę można założyć w ciągu 2-3 dni. Nieco dłużej trwa jej zamknięcie, między innymi ze względu na procedury sprawdzające, przedsiębiorstwo nie ma długów, kredytów itp.
Wydaje mi się, że dziś problem leży gdzie indziej. Na Ukrainie teraz jest wojna i polscy przedsiębiorcy obawiają się tu inwestować. Staram się ich przekonywać, że warto to robić, bo kto dziś będzie pierwszy na tym rynku, w przyszłości będzie miał już łatwiej. Ukraina wciąż dąży do zjednoczonej Europy, więc prędzej czy później ekonomicznie i gospodarczo będziemy razem.
Wygląda na to, że prędzej, bo Ukrainie coraz bliżej do Unii Europejskiej.
Obywatele Ukrainy chcą być w Europie, to z tego powodu rozpoczęły się protesty na Placu Niepodległości w Kijowie (tzw. Euromajdan na przełomie lat 2013 i 2014 – red.). Prezydent Petro Poroszenko i nasz rząd robią wszystko, żeby zbliżyć Ukrainę do UE, dlatego między naszymi krajami już teraz powinno być jak najwięcej dobrej współpracy.
Czego w takim razie mogą spodziewać się polscy przedsiębiorcy na Ukrainie? Czy zagraniczni inwestorzy mogą tam liczyć na jakieś udogodnienia?
Na Ukrainie istnieje wiele form wsparcia dla biznesu. Konkretne udogodnienia, takie jak ulgi podatkowe, leżą w kompetencjach władz poszczególnych miast, a to, jakie rozwiązanie zostanie wprowadzone, zależy nawet także od samych przedsiębiorców – samorządy często uzależniają je na przykład od profilu działalności firmy, a więc większą ulgę podatkową uzyska taka, która prowadzi na przykład działalność prospołeczną.
Obecnie w naszym kraju przeprowadzane są intensywne reformy, w tym samorządowa. Dziś obowiązuje dwustopniowy podział terytorialny. Mamy 24 obwody (odpowiednik polskich województw – red.) i 2 miasta wydzielone: Kijów i Sewastopol, a w drugim rzędzie 490 rejonów (odpowiednik powiatów – red.) i 185 miast z nich wydzielonych. Reforma samorządowa wprowadza gminy i daje poszczególnym jednostkom samorządu więcej swobody wobec administracji państwowej. Zmiana podziału administracyjnego pociągnie za sobą także zmiany prawa, dlatego trudno dziś mówić o szczegółowych przepisach, ale mogę zapewnić, że lokalne władze zawsze starają się ułatwić działalność zagranicznym inwestorom i tak pozostanie.
A w jakie branże najlepiej inwestować na Ukrainie?
Przede wszystkim w produkcję rolną. W naszym kraju jest bardzo dużo dobrej jakości ziemi uprawnej, a żywność wciąż produkowana jest niemal bez użycia tzw. chemii. Natomiast polscy przedsiębiorcy mają już doświadczenie w prowadzeniu dużych gospodarstw – dysponują nowoczesnymi metodami produkcji oraz sprzętem, a także wiedzą, co warto produkować. Dlatego tak licznie powstają rolne spółki polsko-ukraińskie. Zwłaszcza, że wciąż obowiązuje memorandum na zakup ziemi i obcokrajowcy nie mogą jej nabywać, możliwa jest jednak długoterminowa dzierżawa.
Inną dziedziną, w którą warto zainwestować, jest ekologia. Każde ukraińskie miasto i miasteczko produkuje śmieci i musi pozbywać się ich, każde potrzebuje potrzebuje też czystej wody. Coraz bardziej powszechne stanie się też zapewne korzystanie z odnawialnych źródeł energii.
Modnym kierunkiem staje się turystyka. Mamy co pokazać, a turyści coraz chętniej odwiedzają nasz kraj.
Tak naprawdę każda branża ma wielki potencjał. Na Ukrainie jest znacznie taniej niż na zachodzie Europy (chodzi również o rynek pracy), a przy tym panuje wysoka jakość. Ponadto rynek jest bardzo chłonny; każdy, kto jako pierwszy znajdzie tu dla siebie niszę, może zrobić doskonały interes. Czy nie podobnie było w Polsce w latach 90. ubiegłego wieku?
A odwrotnie? Jak wielu ukraińskich przedsiębiorców jest zainteresowanych inwestowaniem w Polsce?
Bardzo wielu. Ukraińskie firmy coraz śmielej wkraczają na zagraniczne rynki, a przedsiębiorcy bardzo często zakładają firmy w Polsce, zwłaszcza, że w ten sposób zyskują dostęp do całego unijnego rynku. Pewne trudności mają jedynie firmy produkujące żywność, mimo że jest ona doskonała. Jednak polski rynek – choć duży – jest już nasycony, ale jestem pewien, że dobra polityka cenowa i jakość, jaką oferują ukraińskie firmy, daje szansę na sukces.
Jako konsul staram się pomagać wchodzić ukraińskim przedsiębiorcom na polski rynek – i odwrotnie. Przedsiębiorcy nie zawsze zwracają się do mnie, wybierają bezpośrednie kontakty, ale tym, którzy nie czują się dość pewnie na nowym rynku, doradzam na przykład, z kim i jak robić interesy, a czego lepiej unikać, żeby nie wpaść w kłopoty.
Społeczeństwa Europy starzeją się i będą potrzebować coraz więcej pracowników napływowych. Ze względu na podobieństwo kulturowe i językowe, w Polsce chętnie zatrudniani są obywatele Ukrainy.
Rzeczywiście Polska jest najbliżej i jesteśmy do siebie bardzo podobni, dlatego obywatele Ukrainy są chętnie zatrudniani w Polsce, zwłaszcza w tych zawodach, w których brakuje Polaków, którzy wyjechali, by pracować w tym charakterze na Zachodzie. Jest to korzystne dla obu stron – nasi obywatele zarabiają więcej, a polskie państwo zbiera więcej podatków.
Cóż, my nie jesteśmy tak bardzo zadowoleni z tego, że nasi obywatele pracują za granicą. Wolelibyśmy, żeby znajdowali dobrze płatną pracę w kraju i mam nadzieję, że kiedyś tak będzie. A ja zawsze będę pracował na to, żeby między Polską a Ukrainą nie było tak wielkiej różnicy, a przedsiębiorcy mogli razem prowadzić biznes.
rozmawiała Jolanta M. Kozak
Dziękuję Małgorzacie Nurzyńskiej z agencji pracy Tradma za pomoc w przygotowaniu wywiadu
zdjęcia: Konsulat Generalny Ukrainy w Lublinie
Komentarze