Opracowany pod koniec lat 90. i wprowadzony do użytku w 2001 roku robot da Vinci zrewolucjonizował współczesną chirurgię. Zastosowana w nim technologia pozwala na niezwykle precyzyjne wykonywanie zabiegów operacyjnych, także w trudno dostępnych rejonach ciała pacjenta. Robot składa się z czterech ramion – trzy z nich wyposażone są w narzędzia chirurgiczne, czwarte zaś dysponuje kamerą endoskopową. Ramiona mają tzw. sztuczny nadgarstek doskonale imitujący ruch ludzkiej ręki. Drugim elementem robota jest obsługiwana przez lekarza konsola chirurgiczna umożliwiająca manewrowanie ramionami oraz podgląd operowanego fragmentu ciała w technologii 3D, rozdzielczości HD i naturalnej kolorystyce.
– To kosmiczna technologia w sali operacyjnej pozwalająca na bardzo precyzyjne operowanie. Jest to zastosowanie technologii pod powiększeniem 10- czy 20-krotnym i narzędzi zminiaturyzowanych do długości 5 mm. Dzięki temu możemy dokładniej usunąć nowotwór, zarazem dokładniej zachowując tkanki potrzebne do dalszego funkcjonowania – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes dr Paweł Salwa, dyrektor Polskiego Centrum Urologii Robotycznej w Szpitalu Medicover.
Metoda da Vinci stosowana jest obecnie w niemal każdej dziedzinie chirurgii, zwłaszcza urologii, chirurgii ogólnej, ginekologii i kardiochirurgii. Jej wykorzystanie przekłada się na znacznie mniejszą liczbę komplikacji, często występujących po operacjach wykonywanych metodą laparoskopii, oraz minimalne obciążenie organizmu – pacjent traci bowiem znacznie mniej krwi. Nie bez znaczenia jest też fakt, że chory odczuwa mniejszy ból i szybciej wraca do zdrowia.
W zakresie urologii najczęściej przeprowadzanym zabiegiem jest radykalna prostatektomia, czyli całkowite usunięcie prostaty – zastosowanie technologii da Vinci pozwala na ograniczenie takich efektów ubocznych operacji jak nietrzymanie moczu oraz zaburzenia erekcji. Technologia ta sprawdza się również przy takich zabiegach jak usuwanie guzów nowotworowych, usunięcie macicy, pobieranie narządów do przeszczepu.
– W innych działach medycyny operacje, które wykonaliśmy, to na przykład wszczepienie nowej zastawki mitralnej do serca. W chirurgii ogólnej są to operacje bariatryczne, operacje przepuklin, szczególnie u pacjentów otyłych. Jest też cały zakres ginekologii operacyjnej – mówi Anna Nipanicz-Szałkowska, Dyrektor Szpitala Medicover
Lekarz musi przejść specjalne szkolenie, aby mógł operować za pomocą robota da Vinci. Może ono trwać nawet kilkanaście miesięcy, w zależności od indywidualnych predyspozycji chirurga. Na rynku medycznym dostępne są kursy przygotowujące do pracy w technologii da Vinci. Równie ważna jest jednak praktyka, czyli operowanie pacjentów pod okiem doświadczonego mentora. Liczne badania naukowe pokazują, że mistrzowski poziom lekarz osiąga po przeprowadzeniu co najmniej pięciuset tego rodzaju operacji.
– Sukces operacji przeprowadzanych w asyście robota da Vinci jest mocno uzależniony od doświadczenia operatora i zespołu asystującego, dlatego też Szpital Medicover rozpoczął współpracę z doktorem Pawłem Salwą. Ponad 900 przeprowadzonych operacji, w tym 120 w Szpitalu Medicover, plasuje go w światowej czołówce lekarzy, którzy są z pewnością najlepszymi ekspertami tej metody – mówi Anna Nipanicz-Szałkowska, dyrektor Szpitala Medicover.
– Jednym z ośrodków, który kształci przyszłych chirurgów robotycznych, jest Szpital Medicover w Warszawie, gdzie w ciągu ostatnich 6 miesięcy wykonaliśmy ponad 120 takich operacji. W swoim 7-letnim doświadczeniu z perspektywy konsoli da Vinci operowałem ponad 900 takich pacjentów – mówi dr Paweł Salwa.
W Polsce technologia da Vinci znajduje się na początkowym etapie rozwoju. W całym kraju jest tylko kilka szpitali dysponujących robotem, w tym warszawski Szpital Medicover. Decyzja o zakupie stanowiła element strategii rozwojowej placówki, która ma prowadzić do stworzenia najbardziej nowoczesnego ośrodka medycznego w Polsce.
– Zaczynamy rozwój robotyki w Szpitalu Medicover od procedur urologicznych. Poza urologią, myślimy również o zastosowaniu robota w ginekologii oraz w chirurgii, a także być może również w innych dziedzinach – mówi Anna Nipanicz-Szałkowska.
Komentarze