Pojedynek lepiej zaczęli przyjezdni, którzy szybko ruszyli na bramkę Pawła Furtaka. Po chwili jednak ciężar gry przeniósł się na drugą stronę. Dwukrotnie próbował Konrad Tarkowski. Widać było intensywność w obu ekipach. W 3. minucie z groźną kontrą wyszli przyjezdni. Strzał głową Filipa Biernata był pierwszym poważnym ostrzeżeniem dla drużyny trenera Artura Gadzickiego. Zaraz po tym z połowy uderzał Piotr Myszor. Dobrze jednak interweniował Furtak. Goalkeeper miejscowych szans nie miał w 7. minucie. GKS w jednej akcji oddał trzy strzały z bliskiej odległości w krótkim odstępie czasu. Ostatni z nich w wykonaniu Grzegorza Migdała znalazł się w siatce i było 0-1. Po bramce na parkiecie było nieco więcej chaosu. W 11. minucie dobrze zagrali akademicy. Podanie Mateusza Szafrańskiego na gola zamienił Krystian Michalak (1-1). Radość Dzików nie trwała jednak długo. Akcja szybko przeniosła się pod bramkę Lublina. GKS wywalczył wznowienie piłki z narożnika. Goście wycofali futsalówkę na środek boiska, stąd prostopadle w pole karne zielono-białych zagrał Myszor. Piłkę opanował Filip Krzyżowski, po czym dał prowadzenie zespołowi ze Śląska (1-2). Zawodnicy trenera Adama Lichoty potrzebowali na to niecałych sześćdziesięciu sekund. Dziki przycisnęły, ale brakowało wykończenia. Wynikiem 1-2 zakończyła się pierwsza połowa spotkania. W 18. minucie kontuzji doznał goalkeeper miejscowych – Paweł Furtak. W jego miejsce wszedł Bartłomiej Kiszka, który od razu po tym jak pojawił się na parkiecie, musiał wykazać się nie lada umiejętnościami.
Po zmianie stron przed szansą na wyrównanie stanął Tomasz Ławicki, jednak gol nie padł. Chwilę później to rywale obili słupek bramki Kiszki. W 28. minucie GKS uzbierał na swoim koncie już piąty faul akumulowany, co znaczyło, że każde kolejne przewinienie będzie skutkować przedłużonym rzutem karnym. Wydawało się, że to dobra sytuacja na odrabianie strat dla miejscowych, bo przeciwnicy muszą grać nieco lżej w obronie. Dwie minuty później było jednak już 1-3. Drugą bramkę w tym meczu zdobył Migdał. Dziki ambitnie walczyły o gola, ale ciągle czegoś brakowało. Z pomocą przyszedł bramkarz rywali, który niezbyt dobrze zachował się przy strzale Mateusza Szafrańskiego. W hali Globus było 2-3. Do końca sześć minut. Dziki poszły za ciosem. Do remisu w 36. minucie po kapitalnej trójkowej akcji Macieja Urtnowskiego, Łukasza Mietlickiego i Tomasza Ławickiego doprowadził ten ostatni (3-3). Rezultat nie uległ już zmianie.
- Szkoda niewykorzystanych sytuacji, bo okazji na gola trochę dzisiaj sobie stworzyliśmy. Cieszymy się jednak, że udało nam się wrócić od wyniku 1-3 do 3-3. Taki wyszarpany remis jest szczególnie ważny po tej ostatniej wysokiej porażce w Gliwicach. Chciałbym, żebyśmy do każdego spotkania podchodzili, jak do tego dzisiaj. Niezależnie od rywala. Myślę, że ten zespół potrafi grać w piłkę. Czasem po prostu brakuje konsekwencji. Jeśli chodzi o sytuację kadrową, to niestety kontuzje męczą nas w zasadzie od zeszłego sezonu. Grzegorza Fularskiego i Michała Ostrowskiego czeka teraz dłuższa przerwa. W przyszłym tygodniu wróci do gry Piotr Waszczyński, ale będzie potrzebował czasu, by dojść do siebie - skomentował trener Artur Gadzicki.
Dziki za tydzień udadzą się do Komprachcic. Po dziewięciu seriach gier zajmują 7. miejsce.
AZS UMCS Lublin – GKS Futsal Tychy 3-3 (1-2)
AZS UMCS Lublin: Paweł Furtak, Tomasz Ławicki (36’), Maciej Urtnowski, Konrad Tarkowski, Marcin Kozieł, Bartłomiej Kiszka, Marcin Ostrowski, Łukasz Mietlicki, Mateusz Szafrański (34’), Rafał Król, Jarosław Walęciuk, Krystian Michalak (11’).
Komentarze