Początek meczu obfitował w dużą ilość błędów. Na pierwsze punkty czekaliśmy niemal dwie minuty. Niemoc strzelecką obu zespołów rzutem „za trzy” przełamała Dorota Mistygacz (0-3). Tym samym odpowiedziała jednak Jazmine Davis (3-3). Chwilę później ta sama zawodniczka dała prowadzenie gospodyniom (6-3). Z czasem inicjatywę zaczęły przejmować jednak podopieczne trenera Wojciecha Szawarskiego. Po trafieniu Nikki Greene – pierwszym w zielono-białych barwach, lublinianki wygrywały w Poznaniu 12-8. Następnie po dwie „trójki” zdobyły: Jazmine Davis oraz Julia Adamowicz. Przewaga Pszczółek się utrzymywała (14-19). Pierwsza kwarta zakończył się wynikiem 18-22.
Druga odsłona zaczęła się do dwóch wolnych Brianny Kiesel (18-24). Z upływem minut akademiczki umacniały się na prowadzeniu. Na cztery minuty przed końcem wygrywały 34-27. Na przerwę lubliniaki schodziły wygrywając 43-35.
Po powrocie na parkiet obserwowaliśmy najbardziej jednostronną kwartę tego spotkania. Pszczółki szybko odskoczyły (43-56). Gdy na dwie minuty przed końcem trzy oczka zdobyła Kiesel było już 48-66. Przed ostatnią odsłoną AZS prowadził 68-51.
Czwarta kwarta zaczęła się mocnym uderzeniem zespołu z Poznania. Punkty Jazmine Davis, Oleny Samburskiej, Kingi Demczur oraz Magdaleny Parysek-Bochniak sprawiły, że zrobiło się 61-68. Pszczółki często się myliły. Nie potrafiły trafić do kosza przez niemal pięć minut. Sytuacja zaczęła robić się niebezpieczna. Chwilę wytchnienia dała akademiczkom Julia Adamowicz (61-70). Od tego momentu gra stała się już wiele bardziej wyrównana. To działało na korzyść Pszczółek, które każda minuta zbliżała do zwycięstwa. Tak też się stało. Lublinianki wygrały w Poznaniu 81-69. Wynik ustaliła Kateryna Rymarenko.
Enea AZS Poznań – Pszczółka Polski Cukier AZS UMCS Lublin 69-81 (18-22, 17-21, 16-25, 18-13).
Pszczółka Polski Cukier AZS UMCS Lublin: Brianna Kiesel (27), Dominika Poleszak, Martyna Cebulska (2), Dorota Mistygacz (8), Dajana Butulija, Kateryna Rymarenko (10), Julia Adamowicz (19), Magdalena Szajtauer (2), Irena Vrančić (2), Nikki Greene (12).
Komentarze